Moja znajoma należy do tych dużo bardziej ekscentrycznych ludzi. Dla niej nie ma tematów tabu, chętnie próbuje wszystkiego, co się jej podsunie… i zawsze się jakoś z tego wykaraska. Tym razem poprosiła, bym poszła z nią na imprezę, podobno organizowaną przez jakieś pacyfistyczne czy nawet hipisowskie środowiska. Rzecz w tym, że trzeba było dojechać na miejsce samochodem albo przyjść na pieszo. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że to był środek lasu – wolałam swoje cztery kółka.
Gdy dojechałyśmy na miejsce, okazało się, że byłyśmy nielicznymi osobami, które przyjechały autem. Większość albo na rowerach, albo faktycznie na piechotę. Ubrani w luźne, kolorowe stroje, takie, jakie widzi się w filmach o hipisach właśnie. Były gitary, ogniska, alkohol… też widziałam, jak popalali coś mocniejszego. Spoko. Mnie to nie przeszkadzało.
W końcu na stos pniaków wspięła się jakaś starsza babka, która zaczęła coś mówić o miłości bliźnich, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami, powinniśmy się miłować w każdy możliwy sposób. Powoli przestawałam słuchać, gdy padały słowa o zniewoleniu przez kasę i rządy. Jestem odporna na filozoficzno-polityczne dyrdymały. Jednak, gdy na pointę „Wyzwólcie się!” wszyscy zaczęli się rozbierać… zwróciło to moją uwagę.
Spytałam koleżanki, o co chodzi, a ona, ściągając z siebie sukienkę, stwierdziła, że nie wie, ale może być ciekawie. Ja na początku się krępowałam. Patrzyłam, jak dziewczyny i kobiety w różnym wieku zrzucają nie tylko koszulki, spodnie, spódnice i sukienki, ale też całą bieliznę. Wtórowali im faceci, zrzucając z siebie absolutnie wszystko. Z jeszcze większym niedowierzaniem przyglądałam się, gdy ludzie zaczynali się dotykać i pieścić. Może trzeba było się lepiej wsłuchać w przemowę, pomyślałam. Nie chciałam mocno odstawać. Ściągnęłam spodnie i koszulkę, zostając w bieliźnie. Jakiś szczupły facet, całkiem przystojny, podszedł do mnie i zapytał, czy nie pragnę wyzwolenia. Że czemu wciąż daję się swoim własnym ograniczeniom? Moja znajoma jednak skutecznie odwróciła jego uwagę, chwytając go za rosnącego penisa i masując go. Widziałam, jak po chwili dołączył do nich jeszcze jeden facet. Na moje oko mógł niedawno skończyć 18 lat, a już zabierał się do jej tyłka.
Przełknęłam cicho ślinę i szłam między ludźmi, którzy na razie w większości poprzestawali na samym dotyku, choć gdzieś dostrzegłam już grupki, które rżnęły się na całego. Moją uwagę szczególnie przykuła tęższa laseczka, obsługiwana przez czterech gości, jak i dziadek, który miał przed sobą trzy młode cipki. Widziałam, z jaką sprawnością wylizywał każdą po kolei, a później, niemal po równo, obdarowywał je swoim penisem.
Zaczepiali mnie, ale czułam się dziwnie. Nie wiedziałam, czy tego faktycznie chcę. Impreza w lesie, przy ogniskach, gitarach, piwie i innych używkach, zamieniła się w regularną orgię. Prawie jak rykowisko. Niektórzy trzymali się w parach, zmieniając tylko co jakiś czas partnerów, inni – grupowo posuwali jedną laskę albo ujeżdżali jednego gościa.
Wpadłam w końcu na grupę dziewczyn, bawiących się bez facetów. Pomyślałam… że co mi szkodzi. Rozebrałam się do końca i zaczęłam zabawiać się razem z nimi. Całowałam się, pieściłam ich piersi dłońmi. Do szparek sięgałam palcami i masowałam. Poczułam, jak w pewnym momencie ktoś mnie mocno przytrzymał pochyloną w przód. Nie miałam, jak się obejrzeć, bo akurat zajęta byłam minetką. O moje uda otarł się mocny, męski zarost, a przez moją szparkę przeciągnął się gruby język. Może nawet na początku chciałam zaprotestować, ale gdy wjechał swoją pałą, świat stanął w miejscu.
Oderwałam się od cipki dziewczyny i zobaczyłam, że moją dupcią zajął się mulat. Miał słuszne rozmiary i był wyraźnie mocno napalony. Raz się żyje, pomyślałam znów i zaczęłam silniej napierać na niego, wylizując dokładnie szparkę dziewczyny przede mną.
Nie wiem, kiedy zaczęło się zmieniać otoczenie wokół mnie. Za mną był już nie ten sam chłopak, a jakiś dojrzały, mocno dojrzały facet z twarzą pomarszczoną jak wędzona śliwka. Miał jednak tyle zapału, że byłam cała mokra przez niego. Przed sobą za to miałam faceta, który mógł grać spokojnie w jakimś biblijnym filmie. Długie włosy, broda i szczupły… za to ze słuszną pałką, którą fenomenalnie się lizało.
Jęki, krzyki, wrzaski, śmiech… otoczenie całe tętniło życiem. Ciemniejący w mroku las, w którym błyskały tylko płomienie ognisk, dodatkowo budował niesamowitą atmosferę. Faktycznie w tym momencie czułam się wyzwolona. Nawet w chwili, gdy wzięli mnie we dwóch w górę. I mimo że rzadko uprawiałam anal, tym razem było bosko. Dwa penisy penetrowały mnie. Ich właściciele ściskali mnie między sobą. Byłam już zmęczona, a jednocześnie ogromnie podniecona. Nie wiem, jak wiele orgazmów doznałam, ale na pewno dwa były wielokrotne.
Prawdziwą furorę robiła moja koleżanka, która leżała na pniaku i prawdopodobnie przerżnęło ją trzy czwarte imprezy. Ja nie mogłam się pochwalić takim wynikiem, choć zdecydowanie swoją spermę zostawiło na mnie z dziesięciu gości.
W końcu wszyscy posnęliśmy. Gdy zasypiałam, czułam jeszcze penisa jednego z moich nowych kochanków w sobie. Spaliśmy wtuleni w siebie, w całej grupie. Mimo że byliśmy w lesie, bez okrycia i bez ubrań, żar naszych ciał ogrzewał nas skutecznie. Czy powtórzyłabym tę imprezę? Nie wiem… Ale na pewno wspomnienie o niej pozostanie ze mną do końca.