Ocknąłem się na krześle… a właściwie tak mi się wydawało, że to było krzesło, bo oczy miałem zawiązane. Podobnie jak ręce i nogi.
– Chłopaki! – krzyknąłem – To nie jest wcale śmieszne! Gdzie my jesteśmy!?
W odpowiedzi usłyszałem tylko trzask drzwi, dźwięk włącznika, a po chwili… jakże nęcący stukot szpilek. Rozejrzałem się nerwowo, ale zasłona na moich oczach zupełnie ograniczała mój wzrok. Ciche „stuk, stuk, stuk” obcasów było coraz głośniejsze, aż w końcu słyszałem je obok siebie. Poczułem coś znajomego… perfumy… Rany, doskonale je znałem, choć sprzed wielu lat! Channel N 5…
– Adasiu… – usłyszałem jej głos – jak ty wyprzystojniałeś…
– Kim jesteś? Co to jest?
– No jak co? – szarpnąłem się, gdy poczułem, że rozsupłuje zakrywającą mi oczy szarfę. Kiedy zasłona opadła, zmrużyłem powieki, przyzwyczajając się do światła. Ale poznałem ją prawie od razu. Tego widoku w końcu nie dało się zapomnieć…
– Wera? To ty?
Stała przede mną… w czarnej lateksowej spódniczce, topiku, który ledwo zakrywał jej silikonowy biust… i z długimi kręconymi blond włosami. Pamiętam ją dokładnie i wyglądała niemal zupełnie tak samo, jak wtedy, gdy była z nami na studiach. Cycki już wtedy sobie zrobiła. Miała sponsora i to był jej sposób na życie. Dlatego było ją stać na drogie perfumy, seksowne ubrania… Mieliśmy tylko jedną przygodę ze sobą. A do tego byłem zalany po imprezie. Jak bardzo tego żałowałem, że nic nie pamiętałem…
– A jak myślisz? – pochyliła się, a jej kształtne piersi w rozmiarze F70 niemal odsłoniły się w pełnej krasie. Przełknąłem ślinę – Jeszcze się nie domyśliłeś, co to jest?
Zmrużyłem oczy, myśląc o tym, co się wydarzyło… Trochę alkoholu, worek na głowie, kiedy przysypiałem…
Byliśmy na moim wieczorze kawalerskim…
Zachichotała tak, że momentalnie poczułem, jak rośnie mi ciśnienie w spodniach. Oj tak… to był prawdziwie kurewski chichot – Adasiu… twój wieczór kawalerski dopiero się zaczyna. Wczoraj – wzruszyła ramieniem, przy czym jej pierś lekko się odsłoniła – byłeś z kolegami w barze. A dzisiaj – podeszła bliżej. Czułem, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi – dzisiaj zabawisz się ostatni raz tak, jak powinien kawaler – przesunęła długim paznokciem po mojej szyi. Poczułem, jak dziwne mrowienie przebiegło mi od karku aż do pośladków, skutkując tym, że coraz trudniej było mi skupić się na tym, by jednak nie mieć erekcji.
– Słuchaj, Wera… ja kocham swoją narzeczoną… – uniosła koszulkę, odsłaniając te piękne sztuczne cycki. Nerwowo zamrugałem – kocham ją bardzo i… i nie chcę jej zdradzać…
– Kto mówi o zdradzie? – chwyciła mnie za krocze tak zdecydowanie, a jednocześnie tak seksownie, że aż stęknąłem. Nie mogłem już tego kontrolować. Twardniałem z każdą sekundą coraz bardziej – To raczej… żywe wspomnienia – uśmiechnęła się jak rasowa suka. A przynajmniej tak sobie to wyobrażałem – Chłopaki mi opowiadali, jak często wspominasz tamtą noc ze mną… I jak bardzo chciałbyś pamiętać z niej coś więcej.
Sprawdź również: opowiadania erotyczne
– Boże – jęknąłem. Ona naprawdę chciała to zrobić. Teraz, tutaj, ze mną. Rozejrzałem się dookoła, z trudem odrywając spojrzenie od jej niemal pół nagiego ciała. Byliśmy w pokoju hotelowym, a przynajmniej tak to wyglądało. Z lewej widziałem duże łóżko, ani chybił małżeńskie. Z prawej i na suficie były olbrzymie lustra. Patrzeć na nią i na siebie, jak ją pieprzę? Nie, nie… Adam, opanuj się…
– Adasiu – mruknęła mi do ucha, przysiadując na moich kolanach. Jej perfumy nęciły nie mniej niż jej nagi biust – nie chcesz mnie? – zapytała z żalem – Nawet nie wiesz, jaka jestem napalona… – kiedy uniosła piersi w dłoni i zaczęła lizać sutki… miała mnie.
– Wera, nawet nie wiesz… jak ogromną mam na ciebie ochotę. Ale…
Zachichotała znów. Czy może być taki śmiech, który powoduje natychmiastowy wzwód? Jej był taki.
– Nawet nie wiesz, jak się cieszę – jednym ruchem rozwiązała mi dłonie. Obróciła się na moich kolanach i pochyliła mocno do przodu, niemal całkowicie odsłaniając swoje pośladki. Odwiązała mi nogi od krzesła. Pochylona tak mocno, obejrzała się na mnie przez ramię. Już teraz wiedziałem, że to spojrzenie zostanie ze mną do końca życia.
– Weź mnie… tak jak chcesz… – zwilżyła wargi językiem. Nawet nie wiem, kiedy rozpiąłem spodnie, pod którymi, jak sam się zdziwiłem, nie miałem bielizny. Nie myślałem wtedy o gumce czy o czymkolwiek… chciałem ją po prostu mieć. Więc po prostu tylko ją przyciągnąłem do siebie, uniosłem i opuściłem ją na twardego do granic możliwości kutasa. Kiedy jęknęła, wiedziałem, że ta noc będzie udana. Moje dłonie zaczęły wędrować po całym jej ciele, a ona doskonale wiedziała, co robić. Zaczęła mnie ujeżdżać z taką dzikością, jakby od tego zależało jej życie. Ściskałem w dłoniach jej wielkie silikony. Nigdy nie mówiłem tego Edycie, mojej przyszłej żonie… uważałem jej piersi za zbyt małe… ale nie chciałem jej skrzywdzić. Cycki Wery natomiast były spełnieniem moich marzeń.
Z każdym ruchem dosiadała mnie coraz mocniej, popiskując coraz głośniej. W końcu wstałem z nią. Poprowadziłem ją do jednego z wielkich luster. Chwyciłem stanowczo jej nadgarstki i oparłem jej dłonie o taflę zwierciadła. Chyba rozerwałem wtedy na niej bluzkę. W każdym razie na pewno jej już tam nie było. Brałem ją od tyłu z takim zapałem, jakiego nigdy nie wykazałem przy swojej narzeczonej. Szarpnąłem ją za włosy jak za lejce… Ona była moją klaczą, a ja jej ogierem… w tym momencie nie liczyło się zupełnie nic. Widziałem, jak patrzyła na mnie z tym dziwkarskim uśmieszkiem. Widziałem ją całą… siebie… w tym lustrze. I w tej chwili nie żałowałem niczego. Szlag, w końcu to mój wieczór kawalerski! Uśmiechnąłem się więc szeroko i dałem jej solidnego klapsa!
– Ach, aj! – jęknęła – Uważaj – mruknęła – Je też już robiłam… – nie dokończyła. Jej ciałem wstrząsnął silny orgazm. Poczułem skurcze jej szparki. Jednak nie przerywałem. Przyspieszyłem nawet, a ona tak słodko jęczała, napierając na mnie całym swoim ciałem.
Dobrze ci? – zapytała – Adasiu, dobrze ci?
– Werka… cudownie… nie mogłem dostać lepszego…
– Zamknij się i mnie pieprz – odwróciła się do mnie przodem. Pocałowała mnie tak zachłannie, że aż osłupiałem na moment. Ale tylko na moment. Chwyciłem ją za pośladki, uniosłem i poniosłem do łóżka, na które rzuciłem się wraz z nią. Wszedłem zdecydowanie. Mocno. Nic się nie liczyło. Tylko ona i ja. Tylko ten seks. Tylko tej nocy. Nie chciałem, by się kończyła.
Z każdym moim ruchem, wydawała z siebie coraz głośniejsze jęki. Z początku zastanawiałem się, czy nie są zbyt przesadzone. Jednak czułem, jak jej szparka pracowała na moim kutasie. Chwyciłem znów jej cycki oburącz i zacząłem wylizywać. Przycisnęła moją głowę do nich.
– Tak lubię – stęknęła – Boże, tak, Adasiu! Tak to uwielbiam, pieprz mnie! – krzyknęła. Nie chciałem sprawić jej zawodu. Moje ruchy stały się dzikie. Zwierzęce. Tak zupełnie inne niż te, kiedy jestem z Edytą. Czy czułem się winny? Może trochę… ale to później. Teraz miałem noc swojego życia. Ostatnią noc wolności. Chciałem ją wykorzystać do cna.
Kiedy objęła mnie nogami, wszedłem tak głęboko, jak sobie nie wyobrażałem, że mogę. Nasze ciała synchronizowały się na poziomie dotąd mi nieznanym. Splątani w nagim tańcu, przy muzyce westchnień i jęków… spragnieni tak silnych doznań… Nie wiem, kiedy przewróciła mnie na plecy i dosiadła. Rozerwała na mnie koszulę z taką siłą, że guziki odskoczyły wysoko. Była blond diablicą żądną seksu. Dosiadała mnie tak mocno i tak zdecydowanie… Znów poczułem jej skurcze na sobie. Poruszała biodrami szybko, energicznie, jęcząc przy tym tak, że inni goście hotelu z pewnością będą składali jutro skargi… Walić ich, pomyślałem wtedy i sięgnąłem do jej cipki, by rozpieszczać jej łechtaczkę. Ten uśmiech, jaki wystąpił na jej mokrej od potu twarzy, stworzył kolejne wspomnienie na całe życie. To było dokładnie to, czego w tej chwili oczekiwała.
W pewnym momencie zeskoczyła ze mnie. Wypięła się mocno jak kocica i patrząc w lustro, prosto w moje oczy – Na co czekasz? Pieprz mnie! – błagała niemal. Uklęknąłem za nią i wszedłem ostro. Przycisnąłem jej twarz do mokrej już od naszych spoconych ciał pościeli i zacząłem ją rżnąć z całych sił. Jej jęki i krzyki były rwane, pełne niepohamowanej rozkoszy. Pamiętam, jak zaciskała palce na kołdrze, aż bielały jej kostki.
Sprawdź również: opowiadania erotyczne BDSM
– O Boże! O Boże! Zrób to! Spuść się we mnie! – ryczała. Nie mogłem sprawić jej zawodu. Moje biodra z hukiem i rytmicznie obijały się o jej pośladki, które falowały z taką gracją, że odbierały mi mowę. Czułem, że ona się zbliżała do kolejnego szczytowania. Tam na dole była już cała spuchnięta… i czuła też wyraźnie, że ja w końcu eksploduję. Dociskała się mocno do mnie, idealnie wkomponowując się w rytm moich pchnięć. Silnie zaciskałem dłonie na jej idealnie wąskiej talii. Szarpałem nią z całych sił.
To było jak rażenie pioruna. Pchnąłem kutasa do samego końca, a kiedy poczułem skurcz jej pochwy na nim, doszedłem tak mocno, jak nigdy dotąd. Z jękiem wyrzucałem z siebie kolejne salwy spermy. Ona z krzykiem przyjmowała je w siebie. Nie wiem, jak długo to trwało. Może kilka sekund… może kilkadziesiąt… Wtedy myślałem, że to cała wieczność. Opadłem na nią w końcu, czując jak wewnątrz niej pulsuję.
– Adasiu – mruknęła – Jeszcze nikt mnie tak nie wypieprzył, jak ty dzisiaj…
– Do usług – uśmiechnąłem się, sam nie wiedząc, czego to było początkiem.
– Oj zapamiętam – zachichotała – wierz mi… dobrze będę pamiętać o twoich usługach…