Możecie mnie potępiać, możecie mówić, że nie powinnam się tak zachować względem brata… ale to wszystko wynikło tak spontanicznie! Byłam u nich na jednej z kilku posiadówek, jakie często organizowali. Tym razem jednak było inaczej. O wiele inaczej.
– Marylka, będziesz spała na kanapie, dobrze? Bo tamto łóżko – Adam, mój brat pokręcił nosem – ostatnio się załamało pod ciotką Aliną, jak była nasza rocznica.
Roześmiałam się serdecznie – Spoko, nie będę przynajmniej słyszała tego, co robicie w sypialni.
Parsknął, ale nie skomentował. Wyglądało raczej na to, że ten komentarz mu się nie spodobał. Tylko jego brwi podskoczyły i odszedł.
– Chodź, Marylka – Gośka, bratowa, której zawsze zazdrościłam niebanalnego stylu i świetnego ciała, przyniosła mi pościel – zaścielimy razem.
– Coś jest nie tak? – zapytałam, zezując na Adama. Bałam się, że wyjdę na wścibską, ale ona się tylko uśmiechnęła smutno.
– Adam ma ostatnio problem… no wiesz, stres, kredyt, a teraz jeszcze crunch w pracy… Czasem nawet nie śpimy już razem i tak naprawdę to on chodzi sypiać do gościnnego.
Pokiwałam głową. Było mi głupio za tamten komentarz, jak i moje pytanie. Jednak ona się tylko uśmiechnęła i machnęła dłonią.
– Marylka, daj na luz… Ludzka rzecz.
Westchnęłam cicho. Nie wiedziałam sama, jakie skutki będzie miała ta krótka rozmowa między mną a nimi. W każdym razie położyłam się spać już po nich. Słyszałam, jak jeszcze rozmawiali przez chwilę w łóżku, a później zapadła cisza, przerywana tylko dźwiękami miasta za oknem. Kiedy już zasypiałam, poczułam, jak materac sofy się ugina. Uniosłam się na dłoniach i zobaczyłam Małgośkę, w krótkiej, mocno wykrojonej satynowej koszuli nocnej.
– Gośka, co jest? – zapytałam, przecierając oczy.
– Nic. Przyszłam do ciebie – powiedziała, układając się koło mnie.
– Ale co? Pokłóciliście się?
– Nie – pokręciła głową – śpi już.
– A ty nie możesz spać? – pochyliłam głowę.
– Zgadza się… przytulisz mnie? – wypaliła nagle. Widziałam, że się zmieszała, jak zobaczyła mój wyraz twarzy – Przepraszam ja… On mnie już nawet nie tuli.
– Jasne, Gośka – położyłam się przy niej i objęłam ją. Zdziwiłam się, kiedy jej dłoń wylądowała tuż nad moimi pośladkami.
– Zawsze zazdrościłam ci tyłka – parsknęła – Może, gdybym taki miała, to Adamowi by w końcu stanął…
– Daj spokój, Gośka… – fuknęłam na nią – Masz zajebiste ciało. Sama bym chciała takie mieć.
– Podobam ci się? – uniosła na mnie spojrzenie. Było w tym coś, co sprawiło, że przez plecy i uda przebiegły mi ciarki. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc milczałam. Wtedy ona zrobiła to. Pocałowała mnie w usta. Ale nie jak szwagierka… Odwzajemniłam jej pocałunki. A z każdą chwilą były one coraz bardziej namiętne i chciwe. Nie zorientowałam się, kiedy jej dłoń zaczęła masować mój tyłek. Drugą chwyciła mnie za pierś. Zaczęła całować mój dekolt, a ja cicho wzdychałam. Nieco sparaliżowana, ale nabuzowana tak, że nie mogłam już powiedzieć „stop”.
– Robiłaś już to z kobietą? – zapytała mnie. Pokręciłam głową – Ja też nie… ale widziałam na kilku filmikach… chcę spróbować…
– Gośka, my…
– Nie odbieraj mi tego teraz, proszę – powiedziała łamiącym się głosem – chcę poczuć twoją cipkę na mojej.
Zamurowało mnie. Ale nie oponowałam. Przeciwnie. Szybko ściągnęłam majtki. Ona zrobiła to samo. Położyłyśmy się tak, że nasze szparki zaczęły się o siebie ocierać. Nie sądziłam, że może być to tak przyjemne. Pomagałyśmy sobie dłońmi. Napierałyśmy coraz mocniej na siebie.
– Dobrze ci? – zapytała z troską.
– Tak… Nie myślałam…
– Zamknij się… chcę szybciej – zaczęła mocno napierać na mnie. Ocierała swoją mokrą od naszych soków cipką moją szparkę. Miała kolczyk w łechtaczce, który drażnił moją wisienkę. Wcześniej o nim nie wiedziałam. Nawet nie wiem, czy Adam o nim wie. Nożyce… pomyślałam, tak, to dobra nazwa. Nie tylko dlatego, że tak się układały nasze nogi. Było naprawdę ostro. Czułam jej mokre ciało, uda, pochwę, jak cała ocierała się o mnie. Nigdy nie przypuszczałam, że kobieta może mnie tak podniecać. A ona była kobietą miary 90-60-90… i podniecała mnie tak, jak z pewnością większość facetów.
Doszłyśmy razem, cicho pojękując. Bądź co bądź… ona zdradziła męża. Ja… zdradziłam brata.