Większość par, z jakimi miałam do czynienia, to jawna dominacja facetów nad ich kobietami. Nie tylko na co dzień, ale i w łóżku. Przez lata było tak i ze mną. W seksie robiłam to, czego ode mnie oczekiwano. Byłam bierną kochanką, która potrafiła jęczeć, czasem zrobić loda… Ale w końcu powiedziałam dość. W końcu to ja chciałam sprawdzić, jak wiele zniesie mój luby…
Obudziłam się przed. Nic dziwnego zresztą, bo na wieczór dałam mu ziołowe krople nasenne. Wiedziałam, że będzie spał dłużej. Usiadłam na łóżku i patrzyłam, jak mój małżonek, niczego jeszcze nieświadomy, pochrapuje z rozchylonymi ustami. Nie jest modelem, ale miał surową, męską urodę, którą zawsze u niego ceniłam. Ciemne włosy, lekko niedogolony, niebieskie oczy… może i lekki brzuszek, ale wciąż widoczne mięśnie ramion i klatki.
Zwilżyłam usta i uśmiechnęłam się. To był mój poranek… Poszłam więc się umalować. Chciałam się czuć absolutnie seksowna. Usta pomalowałam wiśniową pomadką, podkreśliłam oczy i rzęsy. Na tę okazję specjalnie kupiłam też komplet – gorset z pushupem, pończochy i długie lateksowe rękawice, sięgające ponad łokieć. Szpilki na platformie dodawały efektu. Patrzyłam w lustro i myślałam „tak naprawdę wygląda domina”.
Wróciłam do niego, a on wciąż spał. Wpierw chwyciłam jego nogi i przywiązałam je apaszką do dolnej części ramy łóżka. Następnie nadgarstki. Zaczął się wybudzać dopiero w momencie, gdy kończyłam wiązać jego drugą rękę. Szarpnął się, spojrzał na swoje ręce, nogi, a dopiero na mnie. Widziałam, że coś chciał powiedzieć, ale nie mógł. Był całkowicie zbity z tropu. A ja też palcem zakryłam mu usta, po czym zawiązałam szarfę na jego oczach.
Zamaszystym ruchem zgarnęłam z niego kołdrę.
– Skarbie, co robisz? – zapytał drżącym z podniecenia i obaw głosem.
– Ćśśś… Przekonasz się za chwilę – szepnęłam. Patrzyłam na jego bokserki, w których upakowany był penis. Dość duży, by sprawić mi wystarczającą przyjemność. Dlatego zdarłam z niego bieliznę, a następnie zaczęłam go masować.
– Chyba mi nie sprawisz zawodu, co? – powiedziałam do niego, poruszając dłonią na fiucie w górę i w dół – Twój wojownik stanie na baczność?
– Co ty robisz, Elka… – szarpnął się lekko – Zaraz muszę do pracy…
– Musisz wpierw spełnić powinność wobec żony – ujęłam ustami jego penisa i zaczęłam ssać. Czułam, jak tężał. Jak nabierał odpowiedniego kształtu. Smakowałam go, lizałam i całowałam. Oderwałam się od niego tylko po to, by usiąść swojemu ukochanemu na twarzy. Już bez majtek.
– Nie obijaj się – wysapałam i pochyliłam się znów do penisa. Wróciłam do ssania, a po chwili czułam jego język na mojej cipce. Byłam już wcześniej mokra. Tak naprawdę już w chwili, gdy się malowałam. Byłam podniecona tym, że zaraz być może w końcu przejmę inicjatywę nad swoim erotycznym życiem. Wylizywał mnie dokładnie. Czułam, jak jego język wędrował wokół łechtaczki, jak sunął między wargami mojej jamki.
Usiadłam prosto, by zbliżyć cipkę do jego ust. Chyba nawet lekko go poddusiłam, ale nie przestawał. Lizał, ssał wargi i cmokał mnie. W końcu przesiadłam się do przodu. Ujęłam jego penisa w dłoń.
– Co cię naszło?
– Zamknij się – szepnęłam słodko – Po prostu się zamknij i rób, co każę.
Widziałam, że go zatkało. Oczy miał zasłonięte, ale z pewnością by mu wyszły na wierzch ze zdziwienia. Dosiadłam go mocno, czując, jak jego pulsująca męskość rozpycha mnie. Oparłam się na stopach, z tyłu chwyciłam go za łydki i zaczęłam podskakiwać na jego fiucie. Opadałam mocno, rytmicznie, czując dokładnie jego kształt, użylenie na nim. Nasze ciała zderzały się z głośnym plaskiem. Czułam się bosko. Miałam władzę nad nim. Kontrolowałam całą sytuację. Wchodził głęboko, penetrując najdalsze zakamarki mojej pochwy. Jednak ja chciałam mocniej… więcej.
Uklęknęłam więc, przyjmując klasyczną pozycję jeźdźca. Chwyciłam jego dłonie i położyłam je na piersiach.
– Masuj je i nie obijaj się – dyszałam. Sama włożyłam palce między włoski na jego klacie i zaczęłam błyskawicznie ruszać biodrami. Przyjmowałam go gładko, choć z każdą chwilą byłam coraz mocniej opleciona wokół jego penisa. Łechtaczka ocierała się o jego podbrzusze, wywołując kolejne przyjemne dreszcze, które kończyły się gdzieś na szczycie mojej głowy. Dosiadałam go jak niesfornego ogiera, robiąc jednocześnie z nim wszystko, na co miałam ochotę. Byłam wyzwolona jak nigdy dotąd, a to był początek tej drogi.
Orgazm zaczął się nagle. Zawdzięczałam go przede wszystkim sobie. Mąż był tylko narzędziem do mojego celu. I ta świadomość sprawiała, że czułam się jeszcze lepiej. Że to w końcu nie ja byłam dawczynią jego rozkoszy, ale on moim. Że był moją lalką do ujeżdżania. Wykonałam mocne ruchy, czując, jak wibrujące, pulsujące skurcze przebiegają przez cipkę. Dyszałam głośno, spocona, absolutnie mokra. Zeszłam z niego, spełniona i zadowolona.
– Chyba mnie tak nie zostawisz? – zapytał.
– Zaraz cię rozwiążę – odparłam, siadając obok na materacu.
– Nie o to mi chodziło i wiesz o tym.
Uśmiechnęłam się pod nosem – Na to, kochany, musisz zasłużyć – pacnęłam palcami jego penisa i odwiązałam mu jedną rękę. A później nonszalancko wyszłam, zostawiając go samego. Niech wie, że ja też mam potrzeby i ma się starać.