To była klasa maturalna, ten okres tuż przed egzaminami, kiedy nauczyciele dali nam spokój. Umówiliśmy się u koleżanki na niewielką imprezę. 5 lasek i 3 gości. Idealnie, by posłuchać muzyki, napić się piwa czy wina i porobić trochę głupich rzeczy. W pewnym momencie Elka, nasza „gospodyni”, poderwała się z kanapy.
– Nie bądźmy cnoty – spojrzała po nas – Może w coś zagramy? Szczerze mówiąc, od mojego byłego już trochę czasu minęło. A że był też kiepski w łóżku…
– Elka – Karolina parsknęła, zakrywając usta – weź się opanuj. Pijana jesteś!
– Guzik tam, pijana… – machnęła na nią dłonią – nie mów, że ciebie szparka nie swędzi, jak patrzysz na Franka albo Michała – wskazała mnie.
– No ale jak gra – podjęła Anka – to trzeba wybrać jeszcze jakąś.
– To może dziewczyny zagramy w tęczę? – zaproponował Paweł.
– A jak w to się gra? – Elka od razu podłapała. Opadła obok niego, splatając palce obu dłoni na butelce.
– No… – zmrużył oczy – każda z was maluje sobie usta innym kolorem. Następnie bierzecie w usta nasze peny tak daleko, jak tylko zdołacie. Wiadomo, wtedy układają się różne kolory, a ta, której uda się odcisnąć swój kolor najdalej, wygrywa.
– Ooo! – zawołała, a w jej oczach błysnęło – To mi się podoba! Że wcześniej nie słyszałam o niej… A jaka jest nagroda?
– Nagroda – wygiął usta – sama sobie wybierasz.
– Hm… – zastanowiła się, a po chwili rozpromieniła – No dobra, jestem za! Dziewczyny?
– No coś ty – Karolina zasłoniła oczy – nigdy w życiu!
– Nie bądź taka – Elka dopadła do niej w jednym skoku – Będzie fajnie.
– Ja wchodzę – stwierdziła Anita. Blondwłosa laleczka, na którą niejeden miał ochotę.
– Ja też – Anka wyciągnęła z torebki już nawet szminkę i zaczęła nią malować usta.
– No… Karolcia… – Ela patrzyła na nią prosząco – Zobacz – wskazała Marylkę, która też już zaczęła nakładać pomadkę na usta – Nawet Marylka będzie się bawiła. Tylko ty będziesz odstawiać fochy?
Karolina przygryzła wargi. W końcu niepewnie pokiwała głową – A co mi tam… w sumie w końcu kiedyś trzeba się nauczyć robić lody.
– I o to chodzi – Franek zaklaskał jej i uśmiechnął się.
– Ale, ale! – Elka wstała i obejrzała się na nas – A wy, to co? Spodnie w dół i pokazać!
Ściągnęliśmy je bez większego problemu. Fiuty na samą myśl o tym, że zaraz pięć lasek po kolei będzie nam ciągnąć, same rosły i sztywniały.
– No, no… chłopcy – Anka wstała i podeszła do nas. Chwyciła mnie za penisa – Michaś… fajna pałka.
– Dzięki – zaśmiałem się.
– Ale różnią się wielkością – pokręciła nosem Anita.
– To niech będą stopnie trudności! – Marylka klasnęła – Od najkrótszego, do najdłuższego!
– Dawać chłopaki – Elka podparła się na bokach – Jakie rozmiary? Albo nie! – doskoczyła do jednej szafki i wyjęła z niej centymetr krawiecki – Same zmierzymy!
Wpierw podeszły do Franka. Jeszcze rósł, więc Anita zafundowała mu szybki masaż, aż biedak poczerwieniał na twarzy. Kiedy kutas już mu stał, zmierzyły go.
– No Franuś… poczciwe 14 centymetrów. To nie gigant jakiś, ale… w średniej się mieścisz.
Parsknął i pokręcił głową – Nie rozmiar, a technika.
– Mhm – Anita przewróciła oczami. Podeszli do Pawła.
– Ooo – Anka zaśmiała się – z Pawełkiem to już będzie zabawa! 16,5 centymetra!
– Michaś – Elka skinęła na mnie – Twoja kolej. Sterczy już odpowiednio?
– Tak – kiwnąłem głową.
– To mierzymy… 17,3. Jeszcze lepiej!
– To zaczynamy od Franka. Ta, której kolor będzie najdalej od nasady, odpada – oznajmiła Anita. Wyraźnie wyglądało na to, że miała ochotę na więcej niż tylko zabawę w obciąganie.
– Dobra! – Elka podeszła do Franka – to ja zaczynam – przyklękła przed nim i ujęła jego penisa w kciuk i palec wskazujący. Oblizała na powitanie główkę jego wacka i po chwili połknęła go głęboko. Było słychać przez chwilę, jak się zakrztusiła, na co Anita parsknęła z rozbawieniem. Ale zostawiła ślad, niemal tuż przy jajach. Wycofała głowę, naciskając mocno językiem na jego fiuta. Franek był cały czerwony. Mówiliśmy na niego sprinter, bo laski się śmiały, że szybko dobiegał do mety. Tym razem dał radę.
Kolejna była Anita. Ona wzięła jego fiuta bez problemu w usta, odciskając ich kształt na skórze za nim. Nie trwało to długo. Dziewczyny, rozbawione, ale i w podziwie dla niej zaczęły bić jej brawa. Przyszedł czas na Ankę, która też poradziła sobie bez większych problemów. Najpierw kusiła go językiem, wylizując dokładnie główkę, aż Franek się biedny spocił. Marylka poradziła sobie najsłabiej. W sumie była w stanie wziąć tylko główkę i nieco dalej w usta, a już zaczęła się krztusić. Za to zaskoczyła nowicjuszka Karolina, która łyknęła go prawie tak głęboko, jak Elka.
– Marylka, sorry – Ela wzruszyła ramionami – odpadasz.
– Nie fair – westchnęła i usiadła naburmuszona na kanapie.
– Nie przejmuj się – Franek uśmiechnął się szeroko – cycki i tak masz najlepsze.
– Chcesz się nimi pobawić? – gdy uniosła koszulkę, Franek nie czekał. A my graliśmy dalej.
Przy Pawle, który miał nie tyle długiego, co grubego fiuta, odpadła Anka, niezdolna objąć go ustami. Gdy przyszła pora na mnie, zastanawiałem się, która wygra. Usta Karoliny były miłe w dotyku. Czułem, jak niepewnie jeszcze obejmowała mojego penisa, jak się krztusiła, choć dzielnie brała go głęboko. Elka była pijana i to było czuć… Na szczęście potrafiła go nie ugryźć. Za to Aneta… pełna profeska. Poczułem, jak mój penis przechodzi koło jej migdałków i wchodzi w jej gardło. Odcisnęła swój ślad najdalej
– No dobra – Ela wstała niezadowolona – To mamy zwyciężczynię… I to chyba nikogo nie dziwi. Jaka nagroda?
– Chcę – Anita spojrzała po nas wszystkich, nawet na Franka, który zabawiał się w tym czasie z Marylką – żebyście mnie tutaj we trzech zerżnęli – spojrzeliśmy po sobie, nie wiedząc, czy mówi poważnie, czy nie. Ona jednak tylko wzruszyła ramionami – Bycie szkolną szmatą zobowiązuje, prawda? Więc mam Was na wyłączność … przynajmniej do pierwszych spustów.
W sumie… czemu nie. Pomyślałem. Żal było tylko innych dziewczyn, które musiały czekać na swoją kolej. O ile by się doczekały.