Mój partner niestety często wyjeżdża w delegację. Na szczęście Internet daje nam możliwość bycia „in touch”, i to niemal dosłownie. Zawsze wieczorem łączymy się na Skype, by oddać się choć trochę pikantnym zabawom. Postanowiłam odrobinę atmosferę podkręcić.
Paczka przyszła idealnie, kiedy go akurat nie było w domu. Rozpakowywałam ją z wypiekami na twarzy. I wtedy ujrzałam swój zakup. Wibrator, który mi dostarczono, prezentował się naprawdę efektownie. Duży, sztywny, a do tego przyjemny w dotyku. Kusiło mnie, by już teraz przetestować jego możliwości, ale ciekawiej by było jednak zrobić to w chwili, gdy będziemy razem online. Tym bardziej że funkcje, jakie oferował ten sprzęt, były więcej niż interesujące.
Połączyliśmy się jak zwykle, po dwudziestej.
– Kochanie – zagaiłam, palcami dotykając piersi – dzisiaj mam dla ciebie coś ekstra.
– O? – poprawił się w fotelu – To znaczy?
– Prześlę ci adres do aplikacji i kod. Zainstalujesz ją i wpiszesz… Nie pytaj na razie – uniosłam dłoń, powstrzymując go – Zaufaj mi.
– No dobra – uśmiechnął się lekko. Odpalił smartfon i wszedł na stronę apki. Widziałam, jak zerknął na mnie pytająco, a ja tylko odpowiedziałam psotnym chichotem. Klikał coś na telefonie przez chwilę, a po minucie czy dwóch, mój wibrator zaczął się trząść – Co to? – zagadnął.
W odpowiedzi uniosłam różowego, sztucznego ptaka o anatomicznym kształcie. Patrzył na niego zdziwiony, jak wibrował w mojej dłoni. Po chwili roześmiał się.
– No super! Próbowałaś już?
– Chciałam z tobą – przyznałam szczerze – Będziesz mógł sam pieścić mnie na odległość.
– Sporo tu funkcji – przyznał, kiwając głową.
– No? – przesunęłam trzęsącą się zabawką po piersiach. Rany… jak to miło masowało – to na co czekamy?
Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się po diabelsku. Wtedy wiedziałam, że chodzą mu po głowie bardzo sprośne rzeczy.
– Weź go w usta – przybrał ten rozkazujący ton, który sprawiał, że zawsze drżałam. Usłuchałam i wsadziłam go między wargi. Zatoczyłam koło językiem, czując przyjemne wibracje, rozchodzące się w moich ustach.
– Teraz przesuń nim po piersiach – jak kazał, tak zrobiłam. Ramionami ścisnęłam biust i zaczęłam sunąć różową żołędzią po rowku między piersiami. Patrzyłam, jak na jego twarzy rośnie uśmiech. Moje ruchy stały się nieco szybsze. Sama widziałam w miniaturze obrazu, jak silikonowy, wibrujący kutas pojawia się i znika między moimi piersiami.
– Rozbierz się – teraz ja się odezwałam. Nie musiałam czekać na reakcję. Zaczął rozpinać swoją koszulę. Zrzucił ją. Następnie spodnie, bokserki… Po chwili siedział już nagi naprzeciw mnie. Widziałam, że już mu mocno stał – Podoba ci się, kochanie?
– O nawet nie wiesz jak… – chwycił za telefon. Przesunął palcem po ekranie. Poczułam, że wibracje się intensyfikują.
– Rany – zaśmiałam się – jak to drży!
– Rozchyl dekolt… – oblizał się. Uchyliłam materiał wpierw z jednej, a później z drugiej strony, ukazując mój niemały biust – Pojeździj nim wokół sutków… – powiodłam zabawką tak, jak prosił. Westchnęłam, czując, jak mocne wibracje rozchodzą się po piersi. Takiej pieszczoty jeszcze w życiu nie czułam.
– Alek… to niesamowite…
– Ćśśś – uciszył mnie. Masował się już mocno. Widziałam, jak jego pała lśniła od żelu nawilżającego – chcę zobaczyć, jak w ciebie wchodzi…
Nie mogłam się doczekać na ten moment. Wstałam, obróciłam się tyłem do kamerki i demonstracyjnie ściągnęłam stringi z pupy. Pochyliłam się wprzód, by mógł się lepiej przyjrzeć mojej mokrej szparce. To był idealny moment, by wysmarować wibrator lubkrykantem, co szybko zrobiłam. Rozchyliłam nogi, lepiej ukazując mu moją wąską cipkę, z której już kapało na myśl o tym, że zaraz solidny drąg wjedzie w nią z całą swoją twardością i siłą wibracji.
Wsunęłam go, bez zbędnych pieszczot. Jęknęłam głośno, rozdzierająco. Czułam, jak pulsuje we mnie. To było niesamowite przeżycie. Dotychczas nie mieliśmy takich gadżetów, a teraz… teraz było bosko.
– Pobaw się – spojrzałam na partnera w kamerce. Trzepał go już mocno. Zrozumiał. Drugą dłonią zmieniał ustawienia wibratora, a ja czułam raz to silniejsze, raz słabsze drżenia. W końcu włączył mocne pulsowanie.
To przyszło nagle. Ruszałam wibratorem silnie w przód i w tył, a wibracje robiły swoje. Nogi uginały się pode mną, a ja zaczęłam głośno krzyczeć. Zrobił się jeszcze bardziej śliski. Wsuwałam go głębiej, mocniej, kręciłam nim kółka. Poczułam, jak włączył chyba najmocniejsze ustawienia… i opadłam na twarz, na łóżko. Rozdarłam się, całkowicie tracąc kontrolę nad ciałem. Leżałam przez chwilę ze sztucznym kutasem w szparce, dysząc, czując, jak przechodzą mnie kolejne fale gorąca.
– Żyjesz?! – dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że mnie wołał.
– Tak, Aleczku – podniosłam się na drżących ramionach – żyję… – obejrzałam się na niego – Musimy koniecznie spróbować, jak będziesz w domu…
Patrzyłam na niego. Był cały spocony. Też już skończył. Uśmiechnął się szeroko – Oj tak… musimy.