Ostatnio przytrafiła mi się fajna foczka w sieci. Czasem sobie wchodzę na czaty internetowe by nieco pocyberkować, ale tym razem zdecydowałem się na spotkanie. Laska na zdjęciu wyglądała naprawdę spoko, a ja już dość miałem jazdy na ręcznym. Naszym znakiem rozpoznawczym miała być biała róża…
I tak też czekałem w hotelowej restauracji. Mam 26 lat, ale stać mnie na takie rzeczy, a co! Wypatrywałem jej ze zniecierpliwieniem. W kieszeni czekała cała paczka gum… liczyłem, że to będzie ostra noc.
W końcu do środka weszła kobieta, która zwróciła moją uwagę. Miała na sobie krótką, czerwoną sukienkę z szerokim pasem przez talię. Biodra miała obfite, piersi nie za duże, takie grejpfruty. Na szyi miała apaszkę… i była dojrzała. W rękach miała białą różę. Pomyślałem na początku, że to zbieg okoliczności, ale w końcu ruszyła w moim kierunku.
– Ty jesteś Grzesiek? – zapytała z nikłym uśmiechem. Wstałem, przyglądając się jej.
– Tak, zgadza się… Danuta?
– Tak… tak, to ja – jej usta rozciągnęły się nieco mocniej. Miała je pomalowane ciemną, brązową szminką. Włosy czarne związane były w lekki kok, tylko pozornie niedbały… Była elegancka, schludna… i sporo starsza ode mnie.
– U-usiądź proszę – odsunąłem jej krzesło, a gdy opadła na nie, usiadłem na swoim.
– Nie dziwię się, że jesteś zaskoczony – powiedziała cicho.
– No… to fakt. Myślałem… To znaczy… – jak jej powiedzieć, że myślałem, że była młodsza?
– To było moje zdjęcie sprzed piętnastu lat.
– O… – przyglądałem się jej. Faktycznie widziałem sporo podobieństwa.
– Faktycznie Grzesiu, nie mam 27 lat… a 46.
Zdziwiłem się nieco. Nawet nie wyglądała na tyle.
– Nie będę miała ci za złe, jeśli będziesz chciał przerwać to spotkanie.
– Daj spokój – uśmiechnąłem się do niej, ona odpowiedziała tym samym. Byłem zaskoczony, jak wiele wspólnych tematów było. Kolacja była przemiła… aż w końcu skończyliśmy w sypialni.
– Nie robiłam tego od roku…
– To musisz być spragniona – chwyciłem ją dłońmi w talii.
– Nie wyobrażasz sobie – przesunęła palcami po moim torsie. Miała jakieś kwiatowe perfumy, wytrawne dość… jak to wino, które im dojrzalsze, tym lepsze – A ty?
– Ja… no cóż. Ostatni raz miesiąc temu…
– To masz naładowane działo – przesunęła ręką po moim kroczu i zaczęła rozpinać mi spodnie – robiłeś to kiedyś z mamuśką?
– Co? – zrobiłem wielkie oczy. Roześmiała się.
– W sensie, że z dojrzałą babką…
– Nie – przewróciłem oczami. Ale to była głupia reakcja…
– Postaram się, byś tego nie zapomniał – opadła na kolana przede mną. Patrzyła mi w oczy, rozpinając i opuszczając w końcu moje spodnie do kostek – Przyjemniaczek – pogłaskała go przez bokserki, a następnie, szybkim ruchem, zdarła je ze mnie. Zaczęła go całować od nasady, wciąż patrząc w górę. Momentalnie mój oddech, jak i tętno przyspieszyły. Czułem, jak robi mi się gorąco. Ściągnąłem marynarkę, zrzuciłem z siebie koszulę, kiedy ona już go brała w usta. Wpierw płytko, tylko trochę zanurzając główkę. Ale w końcu połknęła go aż po jaja. Uczepiłem się jej włosów, cicho wzdychając.
Wyjęła go z ust – Połóż się…
Zrzuciłem z siebie spodnie i położyłem się. Stanęła nade mną na łóżku. Zaczęła powolnie kołysać biodrami, rozpinając się przy tym. Obróciła się tyłem do mnie. Rozsunęła zręcznie zamek sukienki. Zsunęła się po jej ciele, osłaniając tyłek, opakowany jedynie w koronkowe stringi. Był kształtny, jędrny, choć nieco zaznaczony czasem. Nawet nie wiedziałem, że to może być tak piękne…
– Dużo ćwiczę, by utrzymać się w dobrej kondycji – ściągnęła majtki i obróciła się przodem do mnie. Jej nagie piersi były lekko obwisłe z dużymi, brązowymi sutkami – Jak ci się podoba moje ciało?
– Jest boskie… – to pierwsze, co mi przyszło na myśl. W odpowiedzi uśmiechnęła się. Rozpuściła włosy, które kurtyną opadły na jej plecy i nieco na biust. Dosiadła mnie zdecydowanie.
– Pozwól, że ci pokażę, jak lubię to robić…
Oparła się dłońmi o mój tors. Patrzyła mi cały czas w oczy. Obserwowałem, jak mój kutas wnika w jej dojrzałą szparkę. Oplatała go dość ciasno. Była niesamowicie mokra… chyba nie miałem tak wilgotnej cipki w życiu. Zaczęła powoli, ale z każdą chwilą rozpędzała się. W pewnym momencie wiedziałem, że będzie nie do zatrzymania. Używała mojego fiuta jak wibratora, masując przy tym intensywnie łechtaczkę i piersi. Kiedy próbowałem jej dotknąć, odpędzała mnie dłońmi.
W końcu zatrzęsła się. Znieruchomiała… a ja poczułem mokre ciepło na podbrzuszu. Jęknęła przeciągle i przywarła do mnie, cała drżąc. Czułem, jak kolejne skurcze pochwy zaciskają ją na mnie.
– Grzesiu… – wysapała – jesteś najlepszym fiutem, jakiego miałam…
Uśmiechnąłem się. Spodziewam się, że było ich sporo w jej życiu.