Święciliśmy 18-tkę Filipa, mojego kumpla jeszcze z podstawówki, w lokalu. Zobowiązałem się, że po wszystkim go odprowadzę do domu, gdzie miałem też nocować. Cóż… jako rok starszy kolega czułem się za niego bardziej odpowiedzialny, choć w ustach dziewiętnastolatka brzmi to trochę śmiesznie.
Pamiętam, że kiedy przyszliśmy, ona otworzyła nam w lekkiej narzutce. W korytarzu paliło się światło, więc nie trudno było zauważyć, że materiał prześwituje… i że nic nie ma pod spodem. Przełknąłem ślinę i wszedłem z Filipem do środka. Zaprowadziłem go do jego pokoju, a sam poszedłem się napić.
– Zadziwiająco trzeźwy jesteś, jak na imprezę z moim synem – stanęła w progu kuchni, gdy akurat piłem wodę. Widziałem, że szlafrok miała lekko rozchylony u góry. Ramionami ściskała duże piersi, jakie od razu przykuły moją uwagę. Westchnąłem bezgłośnie.
– Obiecałem w końcu pani, że o niego zadbam.
– I ci dziękuję – podeszła bliżej, nie rozluźniając uścisku ramion na biuście – Jak na swój wiek jesteś bardzo odpowiedzialny – dotknęła mojego ramienia, głaszcząc je lekko. Uśmiechnęła się ciepło. Odpowiedziałem tym samym.
– Cóż… tak to jest, jak się jest najstarszym z rodzeństwa. A on u pani w końcu jest najmłodszy.
– Tak – zachichotała – mój mały Filipek… – pokręciła głową – nawet nie wiem, kiedy ten czas minął, wiesz, Pawełku? – spojrzała na mnie. Mogłem teraz bliżej się przyjrzeć. Miała lekki makijaż, doskonale podkreślający oczy. Zapatrzyłem się w nie nieco za długo, co ona też spostrzegła. Widziałem, jak kąciki jej ust się unoszą – Jak będziesz się mi tak przyglądać, to pomyślę, że ci się podobam.
– No wie pani – parsknąłem, zachłysnąłem się lekko wodą – Chyba każdy z naszej paczki już Filipowi mówił, że zazdrości mu takiej mamy.
– Zazdrości? – zmarszczyła brwi – Wolałabyś, żebym była twoją matką? – brzmiało to prawie, jak zawód.
Musiałem przemyśleć odpowiedź. Widziałem, jak przedramieniem uniosła nieco piersi. To była podpowiedź.
– Nie, oczywiście, że nie… chyba że macochą – parsknąłem.
Zaśmiała się i pokręciła głową – Wtedy mógłbyś mnie podglądać częściej, co? – rozchyliła szlafrok, a ja aż oniemiałem. Miała idealne, niewielkie, okrągłe różowe sutki. Sterczały już wycelowane we mnie – Filip też czasem mnie podglądał, ale wyrósł… Poczułam się wtedy… Dziwnie…
Przełknąłem ślinę – Ja… ja to chyba bym nie mógł… Przestać.
– Mówisz? – ujęła moją dłoń i położyła na swojej piersi. Ścisnąłem ją, wzdychając głośno. Macałem już różne cycki… ale te były niesamowite w dotyku – Wiesz, mój mąż się nie sprawdza…
Oblizałem wargi. Spojrzałem jej w oczy. Rozumiałem, o co jej chodzi. Pochyliłem się do piersi i zacząłem ją wylizywać, ssać. Ona sięgnęła do mojego paska i zaczęła go rozpinać. Szybko pozbawiła mnie spodni i bokserek. Zaczęła masować mocno mojego penisa.
– Jaki fajny, twardy i jurny kutasek – wydyszała mi do ucha. Podsadziłem ją i usadziłem na blacie.
– Kutasek? – przyjąłem to jako drwinę. Uśmiechnęła się, przygryzając wargi. Droczyła się. Rozchyliłem mocno jej uda i przesunąłem fiutem wzdłuż jej szparki. Była idealnie wygolona, gładka… kobieca.
– Pokaż, co potrafisz, młody – wyszeptała i skrzywiła się, gdy wepchnąłem fiuta po same jaja. Zsunęła się nieco po blacie, by być bliżej mnie. Zaczęła mocno przyjmować całego mojego penisa, a ja czułem, jak jej dojrzała cipka otulała go dokładnie z każdej strony – Dawno mnie nikt porządnie nie zerżnął, Pawełku – chwyciła mnie za kark – Zrób to.
To już nie była tylko przyjemność. To był obowiązek. Spiąłem się, napiąłem mocno kutasa i zacząłem ją pieprzyć. Zaciskała mocno zęby, a jej stłumiony krzyk ledwie wydzierał się z ust. Była absolutnie mokra i chętna. Masowała swoje cycki, oblizując opuszki palców. Była spragniona seksu… a ja mogłem go jej dać, pełen energii, z buzującym testosteronem.
Zaplotła nogi wokół moich bioder i docisnęła mnie do siebie. Wchodziłem głębiej. Sam musiałem zagryzać wargi, by nie dyszeć zbyt głośno. Mogliśmy w końcu kogoś obudzić albo starszą siostrę Filipa, albo jego ojca.
Pchnęła mnie na krzesło i dosiadła mocno. Kiedy mnie ujeżdżała, jej cycki skakały jak oszalałe. Ona sama zresztą całkowicie zwariowała. Potrzebowała twardego fiuta i okazywała to. Zupełnie nie zwracała uwagi na fakt, że zaraz mogłem się spuścić. Po prostu zamknęła oczy i ujeżdżała mnie jak ogiera. Dotykałem jej ciała, tak dojrzałego, a jednocześnie tak jędrnego. Moje usta błądziły po jej piersiach, dekolcie, przygryzałem jej ramiona. Czułem, jak gładko się wślizguję w nią i jak w pewnym momencie, w tym szalonym galopie, mój penis zaczął pulsować, a jej szparka zaciskać na nim. Przywarła do mnie mocno. Zdławiła jęk, który rozbrzmiał w moim uchu. Czułem, jak jej soki spływają obficie po moim kutasie, jądrach i dalej po udach. Kolejne skurcze wywołały mój wytrysk, przez co skończyłem głęboko w niej. Przyjęła wszystko bez słowa sprzeciwu.
Jak to było zerżnąć mamuśkę przyjaciela? Taką, jak ona – zajebiście.