Wracałem z pracy. Było już grubo po 22, noc już dawno zasnuła się czernią na niebie. Było ciemno, ale nie przejmowałem się tym. Lubiłem tę porę. Cisza na ulicach, brak ludzi – cudowne wytchnienie po 12 godzinach spędzonych na usługiwaniu gościom w restauracji. Tak jak każdego dnia, i dzisiaj postanowiłem skrócić sobie drogę do domu i poszedłem przez park. Szedłem, całkowicie ignorując wszelkie odgłosy otoczenia. Dlatego gdy nagle poczułem szarpnięcie, byłem tak zaskoczony, że z opóźnieniem podniosłem rękę do ciosu. Niestety, było za późno – napastnik zdążył już założyć mi hak i przewrócić na ziemię.
Przez głowę przeleciało mi tysiące myśli. W portfelu miałem 200 zł, do tego jeszcze karta do bankomatu i stary telefon. Nędzny łup, ale zawsze jakiś.
– Kasa jest w portfelu. Telefon to złom, ale może uda ci się opchnąć. Bierz co chcesz i mnie puść. – warknąłem, z twarzą przypartą do ziemi. Napastnik nie odpowiedział, tylko chwycił moje ręce i czymś związał. Kurwa, było źle. Trafił mi się psychol, który najpewniej chce mnie zabić.
Przez myśl przeleciało mi pytanie, czy ktoś w ogóle mnie tutaj znajdzie.
Spróbowałem się podnieść, jednak napastnik docisnął mnie kolanem do ziemi.
– Gościu, zabieraj kurwa ten portfel i telefon i puść mnie! – warknąłem. W odpowiedzi usłyszałem jedynie śmiech. A zaraz potem dźwięk rozpinanego rozporka.
Zdębiałem.
Napastnik w tym czasie złapał mnie za biodra i dźwignął na kolana. Próbowałem się szarpać i kopnąć go nogami, jednak skurwiel był silniejszy. Sięgnął do mojego paska, rozpiął go i zsunął mi spodnie wraz z bokserkami.
– Zostaw mnie! – wydarłem się, co wywołało nową falę śmiechu. Leżałem twarzą przyciśniętą do ziemi i wypiętą gołą dupą. W sumie, widok faktycznie zabawny, gdyby nie to, że chodziło o mój tyłek.
Gość złapał za moje związane ręce i dźwignął mnie tak, że musiałem klęknąć. Obszedł mnie i złapał mocno za twarz. Na głowie miał kominiarkę. Przed moją twarzą za to prężył się jego nabrzmiały fiut, którym się bawił drugą ręką. Siłą zmusił mnie, abym otwarł usta i wjechał swoim kutasem. Zacząłem się krztusić, on na to w ogóle nie zważał. Rżnął mnie w usta, tak, jakbym był dmuchaną lalką. Gdy próbowałem go przygryźć, wolną ręką uderzył mnie mocno w twarz. Po chwili wyciągnął fiuta z moich ust i sięgnął do mojego sprzętu.
– Niby się broni, a fiut mu stoi jak szalony. – mruknął z rozbawieniem i zaczął mi walić konia. Przełknąłem ślinę, bo uświadomiłem sobie, że gość ma rację – oprócz strachu, czułem narastające podniecenie. Nigdy nie byłem gejem, jednak jakoś cała ta sytuacja zaczęła mnie podniecać.
Napastnik przyspieszył ruchy ręki, prawie doprowadzając mnie do wytrysku. Cofnął się jednak i popchnął mnie z powrotem ku ziemi. Stanął za mną, chwycił mocno moje biodra i wpakował w mój tyłek swoje palce. Bolało jak cholera, poczułem, że coś spływa mi po tyłku.
– Moja mała dziwka krwawi… – zarechotał i zaczął mocniej napierać palcami. Po chwili wyjął je. Wiedziałem, co teraz nastąpi. Nagle poczułem ostry ból w tyłku, gdy bez ostrzeżenia wszedł we mnie aż do końca. Po udach i jajach poleciało więcej mojej krwi a on zaczął mnie rżnąć w dupę, jakby była cipką.
– Ciasny i mokry. No dalej, kurewko, dojdź dla mnie. Czuję, że aż ci się jaja gotują… – jęknął, pompując w mój tyłek. Chwycił mnie za fiuta i zaczął trzepać, w rytm tego, jak mnie dojeżdżał. Mimowolnie poddałem się narastającemu podnieceniu. Poczułem prąd przez całe ciało i głośno doszedłem, spuszczając mu się na rękę. Zadowolony uderzył mnie mocno w tyłek i przyspieszył. Po chwili poczułem jak dochodzi, zalewając moją dupę. Wyszedł ze mnie, sprzedał mi mocnego klapsa i wstał. Zapiął rozporek i z cichym śmiechem odszedł.
A ja zostałem na ziemi – z gołym i zaspermionym tyłkiem, ale też uczuciem spełnienia, jakiego nigdy nie zaznałem.
Że też mi coś takiego nigdy się nie trafi
A moze przytrafi skąd wiesz 😉