Pracuję jako chłopak na telefon i nie wstydzę się tego. Zarobek jest dobry, żyję na poziomie… A to, że czasem trzeba poświntuszyć z kimś, kto nie do końca mi się podoba? To betka. Wtedy zawsze myślę o sporcie.
Jednego razu jednak było trochę inaczej. Facet brzmiał z głosu tak, że miękły mi od razu kolana. Zwykle nie umawiam się z mężczyznami. Jestem dość wybredny w doborze klientów i proszę o przesłanie mi zdjęcia… ale ten brzmiał tak miło, że nawet go nie prosiłem.
Umówiliśmy się u niego. To był duży, ładny apartament. Otworzył drzwi, ubrany w dobrze skrojoną marynarkę, jeansy i koszulę. Miał lekko zarost. Szkoda, pomyślałem, bo wolę gładko ogolonych.
– To ty jesteś Szymon? – odezwał się, uśmiechając się miło. Drgnąłem, gdy usłyszałem jego głos na żywo. Był jeszcze bardziej intrygujący.
– Możesz mi mówić cherubinek – zachichotałem i wszedłem. Zamknął za mną drzwi.
– Pozwól – ściągnął mi z ramion płaszcz. Pachniał ładnie. Znałem nawet te perfumy, ale nie potrafiłem sobie skojarzyć teraz nazwy.
– Zawsze jesteś taki miły? – obejrzałem się.
– Czasem… – uśmiechnął się zawadiacko. Z pewnością niejedna kobieta musiała pożałować, gdy usłyszała, że jest gejem – Napijesz się czegoś?
– Może wina?
– Dobry wybór… na wieczór najlepsze jest czerwone – chwycił mnie za rękę, co było dla mnie dziwne w tym momencie, i pociągnął za sobą. Rozglądałem się uważnie, oglądając efektownie urządzone mieszkanie. Widziałem jego akty na ścianach. To najwyraźniej było jego miłosne gniazdko. I muszę przyznać, że na tych zdjęciach prezentował się naprawdę nieźle.
Otworzył butelkę wina. Nie znałem, ale po samym szkle i etykiecie widać było, że to nie tani sikacz, by uradować byle dziwkę. Nalał nam obojgu. I siedzieliśmy, rozmawialiśmy…
– Masz niezwykłe oczy – skomplementował mnie i dotknął mojego policzka. Patrzyłem na jego dłoń, od której rozchodził się zapach perfum – I usta – potarł kciukiem moje wargi. Westchnąłem cicho. Jego dotyk był inny niż moich dotychczasowych klientek czy klientów. Był faktycznie czuły.
– Mi za to podobają się twoje perfumy… ale sam wolę ogolonych… – uszczypnąłem go lekko w podbródek, a on zaśmiał się.
– Rano, jak się obudzisz, obiecuję, że będę gładki…
– Chodź tu – przyciągnąłem go do siebie i zacząłem całować. Nawet ten zarost mi nie przeszkadzał tak bardzo. Nie był ostry, jak zwykle mi się wydawało, ale delikatnie drażnił moją skórę. Jego dotyk nie był nachalny. Zacząłem mu rozpinać koszulę i powoli całować jego ciało. Był męski. Bardzo męski. A jednocześnie czuły. Westchnąłem, gdy poczułem jego oddech i usta na swojej szyi.
Nie wiem kiedy, ale po chwili byliśmy już nadzy. Wziął mnie wtedy na ręce i zaniósł do dużego łóżka, stojącego na środku sypialni. Rozpieszczał moje ciało dłońmi tak, że nie mogłem powstrzymać drżenia. Przyjemne ciarki biegły mi od szczytu głowy do palców u stóp i z powrotem.
Kiedy uniósł moje nogi, wszedł łagodnie.
– Lubisz tak? – zapytał troskliwie, co mnie osobiście urzekło. Uśmiechnąłem się.
– Jakkolwiek ty lubisz, kochany.
– Ale tak szczerze? – wszedł nieco głębiej, a ja jęknąłem.
– Chcę… – pomyślałem. Czego chcę? Zwykle to był ostry seks… Teraz chciałem odmiany – Bądź czuły.
I był. Jego dotyk rozpalał mnie coraz mocniej z każdą chwilą. Nie ponagla mnie z niczym. Za to był jak prawdziwy mężczyzna, opiekun. Patrzyłem mu w oczy, kiedy jego penis rozciągał mnie głęboko. Jego dłonie sunęły po całym moim ciele. Zazwyczaj miałem nadzieję, że to będzie chwila i się skończy. Teraz… teraz nie chciałem w ogóle wspinać się na szczyt.
To wszystko było za pieniądze, ale czułem się tak, jakby naprawdę był mi bliski. Sam nie byłem pewien, czy to czasem ja później nie będę musiał mu zapłacić. Parsknąłem na samą myśl o tym.
– Co? – zapytał z uśmiechem.
– Nic – odepchnąłem go nieco od siebie, obróciłem się na brzuch i spojrzałem na niego. Liczyłem, że go trochę sprowokuję – Zabierz mnie do nieba.
I zabrał… jeszcze cztery razy tej nocy. Rano zaś obudził mnie przyjemnym, zmysłowym oralem. Był ogolony na gładko i pachniał wodą kolońską. W życiu nie miałem lepszego klienta od niego.