Zawsze lubiłem kobiety, które dobrze się ubierały. Dla mnie elementem kobiecości są nie tylko jej atrybuty, takie jak włosy, fajny tyłek czy piersi. Przede wszystkim liczy się dobre „opakowanie”. Sukienka, spódniczka i dobrze dopasowany top… ale nade wszystko… uwielbiam pończochy i rajstopy. Jeśli laska je ma na sobie któreś z nich… nie mogę oderwać oczu. Dlatego zawsze jak jestem w mieście, staram się mieć na oczach okulary przeciwsłoneczne, by bezkarnie gapić się do oporu. Rodzi to oczywiście pewien problem… ale jedna historia, gdy zostałem przyłapany, skończyła się bardzo przyjemnie.
Byłem akurat w galerii handlowej. Pod pretekstem kupna czegoś dla dziewczyny chodziłem po bieliźnianym. Była tam jedna laska, która zwróciła moją uwagę. Inni może by wpierw zauważyli jej długie blond włosy, mocno podkreślone fioletową szminką usta albo może duży, sztuczny biust… Dla mnie to były dodatki. To, co przykuło moją uwagę, to przede wszystkim pończochy, które miała na sobie. Były ciemne, mocno przylegające, idealnie podkreślające kształt i długość jej nóg. Na nich miała fioletowe szpilki, idealnie dobrane pod kolor ust. Czułem, jak przyjemne napięcie wzbierało we mnie, pragnęło się wydostać… stałem tak i gapiłem się na nią, przesuwając kolejne wieszaki na relingu.
– Czegoś konkretnego pan szuka? – zagadnęła mnie ekspedientka i wtedy moje bóstwo w nylonach się obróciło do mnie. Zerknęła na mnie nieobecnym spojrzeniem szarych jak stal oczu. Nasze spojrzenia się spotkały. Na dłużej. Widziałem, jak jej wargi rozchylają się w lekkim uśmiechu, a ja wciąż milczałem.
– Proszę pana? – zagadnęła znowu dziewczyna, a ja dopiero wtedy się ocknąłem.
– Tak? Nie, nie… to znaczy, nie dziękuje. Na razie przeglądam.
Skinęła głową i odeszła. Kręciłem się jeszcze przez chwilę po sklepie, aż poczułem miękki dotyk dłoni na moim ramieniu.
– Przyglądałeś mi się – aksamitny głos dotarł do moich uszu. Obróciłem się i zobaczyłem ją z bliska. Jej wypięty biust, jej nieobecne oczy, jej fioletowe usta wykrzywione w zarozumiałym uśmiechu. Odruchowo spojrzałem w dół, na jej nogi… Głupio wyszło, bo stała blisko. Ale ona jednak tylko zachichotała – Co ci się najbardziej podoba?
– Szczerze? – parsknąłem – Fajne masz pończochy…
– Nylony. Trwałe, śliskie… chcesz dotknąć? – podwinęła lekko sukienkę, odsłaniając pasek. Były na pasie. Przygryzłem wargę, rozejrzałem się dookoła. Wyciągnąłem dłoń i dotknąłem tej słodkiej granicy między materiałem, a jej skórą. To było jak spełnienie jak przekroczenie bram do raju. Wyzwolenie z kajdan. Ta rozkosz wyraźnie odbiła się na mojej twarzy i ona to widziała.
– To co? – zapytała – Chcesz zobaczyć jakiś komplecik na mnie? Bo to pewnie dla dziewczyny szukasz?
– Zgadza się – parsknąłem. Chwyciłem pierwszą z brzegu bieliznę i poszedłem wraz z nią do przymierzalni.
Rzuciła się na mnie. Zaczęła całować, wyraźnie spragniona pieszczoty. A myślałem, że to ja mam ogromną potrzebę, ale ona wyraźnie potrzebowała tego. Chwyciłem ją pod uda, dotykając jej pończoch i zahaczając o skórę. Uniosłem, przyciskając do ściany. Byłem już twardy. Całowałem jej szyję, a ona słodko wzdychała do mojego ucha. Trzymając ją mocno jedną ręką, zdarłem z niej majtki. Były do kompletu, więc zapewniały te same wrażenia w dotyku… Tyle że były całkowicie mokre.
Rozpiąłem spodnie. Miałem już twardego, więc wszedłem od razu, mocno, a ona aż pisnęła. Czułem, jak jej nylonowe pończochy ocierają się o moje biodra, co mnie dodatkowo mocno podniecało. Pchałem mocno, jakbym nie robił tego od lat, jakby to miał być tylko sen, z którego zaraz się przebudzę. Chciałem jak najwięcej z tej chwili czerpać, więc zacząłem ją ostro rżnąć. Zagryzała mocno usta, by nie jęczeć. W końcu byliśmy w sklepie
Jej mokra szparka oplatała się wokół mojego przyrodzenia. Czułem, jak zaciskała na nim mięśnie, nie pozwalając mu wyjść zbyt daleko. Rozchyliłem jej dekolt, a duże, poprawiane skalpelem piersi wypadły na wierzch. Dbała o ciało i opakowanie… to właśnie uwielbiałem.
Przyspieszyłem, odchylając się w tył. Chciałem ją widzieć, na wpół rozebraną, już nieco rozczochraną. Czułem, jak w kontrze mnie ściska z tyłu nogami, zapraszając mojego penisa głębiej w siebie. Widziałem, jak dużo wysiłku kosztuje ją to, by nie krzyczeć, nie jęczeć, by tylko cicho dyszeć.
Chwyciła mnie za włosy, przyciskając twarz do swoich piersi. Wiedziałem, czego pragnęła. Wszedłem głęboko, po same jądra, czując nylonowe pończochy na skórze na biodrach i pośladkach. Z drugiej strony miałem jej pełne piersi, spragnione pieszczoty. Zacząłem je wylizywać, kąsać, ssać… Wędrowałem językiem od jednego sutka do drugiego, przeciągałem nim przez rowek, czując, jak drży pod każdym moim dotykiem. Chwyciła za piersi, nadstawiając mocniej sutki. Skupiłem się na nich, ssąc to jeden, to drugi. Podniecało ją to mocno, czułem, jak jej cipka się coraz bardziej i szybciej kurczyła.
– Od tyłu – wysapała szeptem – weź mnie od tyłu.
Puściłem ją. Obróciła się i wypięła mocno. Jej idealnie wyćwiczone pośladki pięknie współgrały z pończochami i utrzymującymi je paskami. Dotknąłem materiału na udach, niemal wywracając oczy z rozkoszy… jego faktura, tkanina ogrzana gorącem jej ciała… wszedłem mocno, ale już wtedy czułem, że długo nie wytrzymam. Trzymałem ją za piersi, a ona mocniej na mnie napierała. Teraz mogłem lepiej podziwiać jej nogi, stopy ledwo skryte w otwartych butach, obleczone materiałem pończoch…
Wyrwałem go i strzeliłem na jej tyłek, szparkę i pasek pończoch. Spojrzała na mnie, uśmiechnęła się.
– Teraz to musisz kupić mi nowe… te sobie zachowaj na pamiątkę.
– Takie drugie ciężko będzie znaleźć – roześmiałem się. To prawda… te były niezwykłe w dotyku.
Odlot totalny mam na sobie rajki kolor ciemny brąz gładkie połyskujące20 den czytając już się śliniłem dochodząc do końca opowiadania zlałem się zalewając całe nylonki