Lubię robić sobie zboczone zdjęcia. Podnieca mnie to, kiedy wbijam się w kuszącą bieliznę i pozuję. Jasne, naga laska jest znacznie bardziej pociągająca, jednak mnie w robieniu fotek najbardziej kręciło to, jak pogodzić erotykę z subtelnością. Dlatego wynajdywałam dla siebie rozmaite stroje – mniej lub bardziej wyzywające. Raz, pod wpływem opowiadania erotycznego przebrałam się za uczennicę. Krótka miniówka, biała, rozpięta bluzeczka i podkolanówki. Do tego ostry makijaż. Efekt był powalający. Zastanawiałam się nawet, czy nie wrzucić tych fotek na jakieś darmowe galerie, jednak bałam się, że jeśli ktoś z pracy przypadkiem trafi na te zdjęcia, to będę skończona.
Pracowałam jako specjalistka w banku a mój szef, dobiegający czterdziestki wysoki blondyn, był bardzo konserwatywny. Nie raz i nie dwa słyszałam jak dyskutował z moimi kolegami z działu, otwarcie krytykując wszelkie porno, sex opowiadania czy zdjęcia erotyczne. Aż nie chciałam sobie wyobrażać jego reakcji, gdyby przypadkiem trafił na fotki jednej ze swoich podwładnych. Z powodu jego ortodoksyjnych poglądów, w pracy nie raz żartowaliśmy, że może jego zwyczajnie nie kręcą nagie dziewczyny i gra w drugiej lidze. Jednak, jak wiadomo, staraliśmy się, aby nigdy takich uwag nie usłyszał.
Tego dnia znów miałam ochotę zrobić sobie małą sesję fotograficzną, zwłaszcza, że trafiłam na serwis, gdzie można było wrzucić swoje fotki a program automatycznie „zamazywał” twarz. Miałam dość „kurewski” nastrój, dlatego zrobiłam sobie ostry makijaż, ubrałam kabaretki i czarne szpilki. Przebrana i gotowa do zabawy, ustawiłam aparat na statywie i zaczęłam robić sexy fotki. Z każdym kolejnym zdjęciem byłam coraz bardziej podniecona, dlatego w pewnym momencie wyjęłam z szafki nocnej wibrator i wsadziłam sobie do cipki. Czując cudowne wypełnienie, zaczęłam pozować i jednocześnie się zaspokajać. Gdy poczułam, że dochodzę, przerwałam zabawę i wyjęłam wibrator z cipki. Nie chciałam jeszcze kończyć – chciałam mieć dłuższą frajdę, gdy już wyślę zdjęcia.
Sprawdź również: opowiadania erotyczne BDSM
Wzięłam aparat i podłączyłam go do laptopa. Zgrywając zdjęcia, zobaczyłam, że mam nieodczytanego maila od szefa. Przypominał o spotkaniu z kluczowym klientem, zaplanowanym na jutrzejszy poranek i prosił o podesłanie prezentacji. Odruchowo odpisałam i podpięłam plik. Wysłałam wiadomość i zajęłam się fotkami. Od pracy oderwał mnie dźwięk telefonu.
– Tak, słucham? – odebrałam, nie spoglądając nawet na wyświetlacz.
– Jeśli taką prezentację planujesz na jutro, to podejrzewam, że klienci będą nasi. – usłyszałam głos szefa, nienaturalnie niski i jakby zachrypnięty. Słyszałam też jego przyspieszony oddech.
– Cieszę się, że ci się podobało. – uśmiechnęłam się pod nosem.
– Nie wątpię… no, no, Agata, nigdy nie myślałem, że masz taki talent… – jego oddech przyśpieszył a ja zmarszczyłam czoło. Coś tu było nie halo. Kiedy już miałam zapytać o co chodzi, mój wzrok zahaczył o skrzynkę mailową a dokładniej – na folder wysłane. Poczułam serce w gardle. Do maila załączona była moja fotka, na której jestem na czworaka z tyłkiem wypiętym w stronę aparatu. Mało tego, z cipki wystawał mi wibrator.
– Szefie, ja… przepraszam, to…pomyłka… – zaczęłam się jąkać.
– Ach, tak? Muszę ci powiedzieć, że nawet na ero fotce zdjęcia erotyczne są mniej… kuszące. – Jego oddech stał się urywany a w tle usłyszałam szuranie. Dotarło do mnie, że mój szef właśnie wali sobie konia. Niedokończone pieszczoty cipki przypomniały o sobie ze zdwojoną siłą. Nie bacząc na to, że sytuacja jest kuriozalna, sięgnęłam po wibrator i wsadziłam sobie do cipki. Telefon przełączyłam na głośnomówiący a drugą ręką zaczęłam pocierać łechtaczkę.
– Cieszę się, że szefowi się podobały… – mruknęłam jak kotka, co musiało dodatkowo spotęgować jego doznania, bo zaczął bezceremonialnie sapać.
– Oj nawet nie wiesz jak bardzo… naprawdę, taka apetyczna cipka marnuje się z wibratorem…
– Mówi pan? – przygryzłam ostro wargę, czując zbliżający się orgazm.
– Taaak… Chętnie bym ci go teraz wsadził i pokazał, że prawdziwy kutas jest znacznie lepszy… lubisz tak od tyłu, prawda?
– Uwielbiam…
– Czułabyś jak cię pcham aż w końcu spuściłbym ci się na te pyskate usta….achhh – ostatnie zdanie musiało go dodatkowo nakręcić, bo usłyszałam głośne stęknięcie. Sama dochodząc, resztką świadomości zauważyłam, że się rozłączył. Gdy ochłonęłam po orgazmie, na komórce znalazłam SMS’a od szefa: „Jutro po spotkaniu, przetestujemy kilka wariantów…prezentacji”.
Sprawdź również: Sprzedaż nagich zdjęć w sieci