Mam na imię Weronika, mam 27 lat i od pół roku sypiam z własnym szefem.
Choć w sumie określenie „sypiam” jest błędne. Rżniemy się najczęściej w jego gabinecie, gdy zostajemy sami po godzinach by skończyć kolejny „ważny projekt”. A że jesteśmy jedną z większych agencji reklamowych na rynku, nikt takiej wymówki nie podważa.
Odkąd zaczęłam pracować w tej firmie, Marek, mój szef, rzucił mi się w oczy. Jest cholernie przystojnym blondynem, dobrze zbudowanym i o nieziemskim uśmiechu. Już po pierwszej rozmowie zaczęły między nami przeskakiwać iskry. Nic więc dziwnego, że gdy pewnego wieczora zostaliśmy w biurze sami, rzuciliśmy się na siebie jak wygłodniałe wilki. Od tamtej pory robiliśmy to, gdy tylko nadarzała się okazja.
A takie umiałam prowokować, odkąd odkryłam, że mój przełożony ma fioła na punkcie pończoch. Dlatego, gdy tylko czułam się choć trochę wyposzczona, zakładałam je i robiłam wszystko, aby to zauważył. A to schylałam się po segregator tak, że podjeżdżała mi spódniczka do góry, a to przysiadałam na biurku, odsłaniając delikatną koronkę. Zazwyczaj po takiej manifestacji zostawałam o wiele dłużej w pracy, niż nakazuje przyzwoitość.
Jednak teraz, od przeszło trzech tygodni, moja metoda nie zdawała egzaminu. Zbliżał się koniec kwartału, na głowie mieliśmy dwa wielkie, międzynarodowe projekty i cały zespół pracował nawet do północy, zanim Marek nie zarządzał grupowego opuszczenia budynku. Czułam się przez to sfrustrowana. Trzy tygodnie bez seksu!
Dziś również zapowiadało się na to, że nie dam rady go nakłonić na małe bzykanko. Choć założyłam strój iście bojowy – białą bluzkę z dość głębokim dekoltem, zza którego momentami wysuwała się koronka gorsetu, obcisłą spódniczkę sięgającą do połowy uda, niewyobrażalnie wysokie szpilki i oczywiście pończochy, których koronkę było widać przy każdym moim ruchu. Jacek, kolega z pokoju, na mój widok dzisiaj cały czas się ślinił, nie mogąc oderwać wzroku od moich piersi. Parę razy zauważyłam, że próbuje ukryć erekcję. Marek natomiast całkowicie mnie ignorował, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Gdy już miałam iść do niego i zaszantażować, że albo mnie przeleci tu i teraz, albo się zwalniam, wszedł do naszego pokoju i spojrzał na mnie przelotnym wzrokiem.
– Werka, proszę, przyjdź do mnie. Klient się awanturuje o makietę banneru dla kampanii outdorowej. – rzucił i wyszedł, nie czekając nawet na mnie. Wstałam, obciągnęłam spódniczkę i ignorując głodny wzrok Jacka, poszłam za szefem. Weszłam do jego gabinetu i zamknęłam drzwi. Marek stał przy oknie i patrzył na Pałac Kultury.
– O co chodzi? – rzuciłam zniecierpliwiona, bo widząc go takiego, moje niewyżycie seksualne jeszcze mocniej dało o sobie znać. Marek odwrócił się do mnie i bez słowa podszedł do drzwi. Przekręcił klucz w zamku i sekundę później był przede mną.
– Kurwa, Werka, myślałem, że oszaleję, jak cię dzisiaj zobaczyłem w tych ciuchach. – warknął mi prosto do ucha, po czym przywarł brutalnie ustami do moich ust. Całował ostro, łapczywie, jednocześnie chwytając mnie za pupę i podnosząc tak, abym usiadła na biurku. Jęknął, gdy dotarł do zakończenia moich pończoch.
– Ściągnij bluzkę i spódnicę. – rozkazał, a ja szybko pozbyłam się ubrań. Na widok mojej bielizny, całkowicie stracił rozum. – Oprzyj się na biurku i wypnij się do mnie. Mamy mało czasu. Bądź cicho.
Jego rozkazujący ton sprawił, że prawie doszłam tu i teraz. Wypięłam się posłusznie w jego stronę i poczułam jak palcami przejeżdża po mojej ociekającej sokami cipce. Usłyszałam dźwięk zamka w spodniach i chwilę później czułam, jak wjeżdża w moje rozpalone wnętrze.
– Jesteś taka ciasna i mokra… – jęknął,dobijając do mojego tyłka aż po same jaja. Każde pchnięcie było jak spełnienie marzeń. Mocne, do samego końca. Marek rżnął mnie szybko, pewnie, tak jakby rżnął się z przypadkową kurwą. To mnie jeszcze mocniej podnieciło. Czułam zbliżający się orgazm. Marek, profilaktycznie, zasłonił mi usta i jeszcze bardziej przyspieszył. Po chwili wygięłam się w łuk, jęcząc przeciągle. Skurcze cipki doprowadziły mojego szefa do orgazmu. Zalewając moją cipkę po brzegi drgnął jeszcze kilka razy i wysunął się ze mnie. Kropla gęstej spermy zmieszanej z moimi soczkami spadła na podłogę.
– Ubieraj się. Mamy spotkanie za pięć minut. – warknął i usiadł na swoim miejscu. Poprawiłam się i uśmiechnęłam. Grunt to profesjonalizm.