Ostatnimi czasy mój mąż przychodził późno do domu. Zastanawiało mnie to, ale nie pytałam, bo zawsze wiedziałam, że do mnie wróci. Czy obawiałam się, że może mieć kochankę? Chyba nie, choć potrzeby seksualne miał naprawdę spore. Jednego dnia jednak mocno mnie zdziwił. Byłam jeszcze w pracy, gdy dostałam SMS-a od niego, żebym na wieczór nic nie planowała, bo ma dla mnie niespodziankę.
Zastanawiałam się, o co mogło chodzić. Gdy otworzyłam drzwi, w mieszkaniu panował półmrok. Do sypialni wiodła ścieżka ze świeczek. Pomyślałam, że to kolejna romantyczna sztampa. Miał do takich skłonność. Westchnęłam cicho, zamknęłam drzwi i poszłam tropem małych płomyków. Stał tam ubrany w same luźne spodnie jak od kimona. Spojrzałam na niego pytająco. On tylko się uśmiechnął.
– Rozbierz się – powiedział bez powitania. Byłam zaskoczona… ale i zaintrygowana. Czułam w powietrzu kadzidełka. Leciała przyjemna, orientalna muzyka. Zrzuciłam torebkę z ramienia i rozebrałam się…
– Chciałabym wziąć jeszcze prysznic…
– Nie teraz – powiedział spokojnie, ale stanowczo. To mnie też zdziwiło. Teraz też dopiero zobaczyłam kwadratową poduszkę na podłodze.
– A to co?
– Klęknij na niej – to nie była prośba. To było polecenie. Był zadowolony z mojej spostrzegawczości. Zrobiłam, co kazał.
Po chwili chwycił moje nadgarstki i pociągnął do tyłu. Poczułam jedwabisty dotyk na przegubach.
– To sznur?
– Cisza – znów spokojnie. Znów stanowczo. Nie poznawałam go. Za to czułam, jak kolejne pętle obejmowały moje przedramiona, a następnie ramiona. Obróciłam na niego spojrzenie. Byłam… przerażona? Nie… przestraszona może trochę, ale… było w tym coś ekscytującego.
– Pewnie zastanawiałaś się – zaczął, przechodząc na przód. Patrzył mi w oczy, robiąc kolejne sploty – gdzie znikałem przez te kilka ostatnich dni, prawda? – przeciągnął węzeł przez środek moich piersi – Widzisz, moja droga… uczyłem się. Bardzo, bardzo pilnie – poczułam, jak sznur docisnął się do mojego dekoltu. Spojrzałam w dół. Przebiegał idealnie między piersiami.
– Czego się uczyłeś? – zapytałam. Mój głos zabrzmiał nieprzytomnie, aż się sama zdziwiłam.
– Wziąłem sobie twoje uwagi do serca… i chciałem nauczyć się czegoś nowego, by dostarczyć ci więcej rozrywki… Wiesz – spojrzał na mnie z uśmiechem – Japończycy to zmyślny naród… Szczególnie – oplótł jedną z moich piersi sznurem – jeśli chodzi o seks… Shibari to sztuka. Pozwala wyeksponować piękno ciała. A twoje – zbliżył usta do mojego ucha – zasługuje wyjątkowo na to, aby je podkreślić – zacisnął węzeł, a ja jęknęłam niespodziewanie. Rozciągnął szeroko usta – Widzę, że ci się podoba – przeciągnął linkę na drugą stronę – Dlatego zadbam o to, byś była dobrze związana…
– Uczyłeś się tego… dla mnie? – powiodłam za jego dłonią, widząc, że robi pętlę wokół drugiej piersi. Jęknęłam, gdy ścisnął mocniej.
– A dla kogo innego miałem się tego uczyć? – linka znów znalazła się na środku mojego ciała. Zaplótł ją przez istniejący już węzeł i pociągnął w dół – To tobie chciałem tę sztukę zaoferować. Fakt, tam musiałem się uczyć. Ale robiłem to na manekinie i tylko raz na modelce.
Poczułam, jak sznur dotyka mojej szparki. Przeszedł dokładnie między wargami sromowymi. Jęknęłam, zrobiłam się momentalnie mokra. Jedwabista lina ocierała się o moją łechtaczkę, a ściśnięte nią piersi stały się wyjątkowo wrażliwe na dotyk. A to nie był koniec.
– Wyglądasz pięknie – wyszeptał, wciągając linę między moje pośladki. Jęknęłam i zerknęłam na niego. On akurat wiązał sznur na wysokości mojego krzyża – Będę tak z tobą częściej robić.
– Koniecznie – wyjęczałam. Podobało mi się jak żadna inna zabawa. Jego dotyk, kontakt jedwabnej liny z moją skórą… wszystko to powodowało, że wewnątrz płonęłam i pragnęłam więcej. Byłam mocno wilgotna już, czułam, że zaraz nie wytrzymam. Głupie, prawda? Ale po kilku sekundach jęknęłam głośno… Doszłam. Spojrzałam na niego, a on chwycił mnie za podbródek. Ucałował moje usta.
– Skarbie… falstart. Dopiero zaczynamy…