Nigdy nie miałem odwagi prosić swoich partnerek o spełnienie moich oczekiwań seksualnych. Są… zdecydowanie zbyt odległe od normy, przynajmniej według większości. Dlatego odezwałem się do jednej laski, jaką znalazłem w sieci przez portal randkowy. Miała szeroką ofertę, więc stwierdziłem, że warto spróbować. Napisałem do niej.
„Cześć, widziałem Twój profil i zastanawiałem się, czy będziesz gotowa zrobić coś więcej dla mnie. Spełnij moje żądania, a Cię ozłocę. Dostaniesz tyle, ile będziesz chciała.”
Na odpowiedź musiałem czekać tydzień. Myślałem, że nawet się nie odpowie, ale w końcu otrzymałem wiadomość. Zgodziła się. Czułem, że to będzie dobre spotkanie. Ustaliliśmy stawkę i termin. Ja zrobiłem niezbędne zakupy. Zapewniłem jej nawet oryginalny szampan … I przyszła.
Zaprosiłem ją do środka. Mieszkałem w dużym apartamencie, więc przestrzeni do zabawy było w bród. Była niewysoką brunetką o jasnozielonych oczach. Włosy splecione miała w długi warkocz, sięgający jej niemal do pośladków. Ciało miała kobiece, ale bez przesadnie wielkiego biustu czy szerokich bioder. Miała też wyraźnie zarysowane mięśnie.
– Więc… – ściągnęła torebkę z ramienia – czego ode mnie oczekujesz, misiaczku?
– Liczę – zacząłem powoli, nieco obawiając się jej reakcji – że zrobisz ze mnie szmatę. Chcę być potraktowany jak ostatni śmieć. Zniewolony…
Ściągnęła usta w trąbkę. Przeszła się po dużym salonie, w którym specjalnie zrobiłem miejsce na kilka instalacji. Widziałem, jak się im przyglądała, patrzyła na zabawki, jakie leżały na blacie komody pod szafką. Obawiałem się, że będzie gotowa zrezygnować, mimo ceny, jaką jej obiecałem. W końcu kiwnęła jednak głową.
– A czego dokładnie chcesz?
– Liczę na twoją pomysłowość. Masz wszystko, co potrzebne do tego, czego chcę.
Spojrzała na gadżety raz jeszcze, pokiwała głową.
– Poczekaj – uniosła na mnie wzrok – pójdę się tylko przebrać… Ty już się rozbierz – powiedziała stanowczo. Uśmiechnąłem się, skinąłem głową uniżenie i śledziłem ją spojrzeniem, jak wychodziła do łazienki. Rozebrałem się. Założyłem na siebie slipy ze skóry z ćwiekami w pasie. Stanąłem na środku pokoju i czekałem.
Wyszła do mnie, ubrana w seksowny gorset, który znakomicie podkreślał jej talię, jak i proporcje bioder i piersi do niej. Miała teraz mocniejszy makijaż na twarzy, a do tego muszkieterki.
– Klęknij – wskazała mi miejsce na podłodze. Zrobiłem to posłusznie. Podeszła do mnie i chwyciła mocno za włosy. Syknąłem z bólu, jaki przeszył moją skórę na głowie. Zmrużyłem oczy.
– Już boli? – roześmiała się – Nie bądź żałosny… Dopiero będzie cię boleć, śmieciu. Jesteś śmieciem?
– Tak, proszę pani…
Uderzyła mnie w twarz – Nie jesteś śmieciem. Jesteś moim niewolnikiem. Zapamiętaj.
– Tak. Tak, jak pani mówi – gdybym mógł, pokiwałbym głową, ale mocno ciągnęła moje włosy w tył.
– Na cztery łapki – pchnęła mnie na podłogę. Szybko się zorientowałem, że w tym niewielkim ciele było dość dużo siły. Stanąłem na kolanach i oparłem się na dłoniach, kiedy poczułem, jak zapina mi obrożę na szyi, a po chwili zakładała już knebel na moje usta.
– Do nogi – pociągnęła za smycz, a ja niemal padłem na bok, ale utrzymałem równowagę. Podpełzłem do niej. Prowadziła mnie przez cały pokój do jednej z instalacji, jaka stała pod ścianą. To były stalowe dyby. Zaczęła przykuwać mnie do nich, zmuszając, bym bardziej ugiął kark i wypiął się mocniej. Robiło się naprawdę gorąco. Obrożę przypięła krótkim łańcuchem tak, bym nie mógł specjalnie głowy obrócić.
Odeszła. Stukot obcasów wskazywał, że szła do stolika. Chwilę stała tam, milcząc, a ja cierpliwie czekałem. Znów głośne stuk, stuk, stuk, coraz głośniejsze, tuż przy mnie. Ból skóry na plecach od uderzenia pejczem. Nie oszczędzała mnie i na to właśnie liczyłem. Znów mnie smagnęła.
– Jesteś złym niewolnikiem… Kazałeś tak długo na siebie czekać… – uderzenie – teraz pora na karę – uderzenia, jedno po drugim, silne i bolesne. Czułem, jak skóra robi się czerwona i nabrzmiała, a w moich myślach burza i dzika przyjemność. Nie mogłem specjalnie wydać z siebie dźwięku. Knebel blokował wszystko.
Znów ode mnie odeszła, by wrócić po kilku minutach – Zawsze chciałam tego spróbować… – poczułem, jak zamek na moim tyłku zaczął się rozchodzić. Rozpinała skórzane slipy, odsłaniając rowek między pośladkami – Teraz zobaczymy, kto jest prawdziwym samcem.
Poczułem chłód żelu nawilżającego, rozsmarowywanego na moim zwieraczu. Chwilę po tym duże, grube dildo wsunęło się we mnie. Wzięła strap-ona, pomyślałem. Wzdychałem głośno, nerwowo, gdy go we mnie wbijała, milimetr za milimetrem. Nie dawała mi dużo czasu na przyzwyczajenie się. Zaczęła mnie posuwać od tyłu, sama dysząc i pojękując, dzięki drugiej końcówce, jaką musiała wsadzić w swoją szparkę. Jej biodra głośno i mocno obijały się o moje pośladki. Po kilku minutach ostrej jazdy znów poczułem pejcz na pośladkach. Całe ciało miałem tak mocno pobudzone, że wystarczyła jeszcze chwila, a zalałem skórzane gacie.
– Nabrudziłeś – westchnęła niepocieszona i wyszła ze mnie – będziesz musiał to posprzątać – chwyciła za kieliszek i obeszła mnie od przodu. Upiła łyk szampana, patrząc na mnie – Dam ci stałą zniżkę, jeśli będziesz chciał – chwyciła mnie za twarz i roześmiała się – Co ja mówię!? Ty nie masz nic do gadania.
Już wiedziałem, że to kobieta, z którą przeżyję niejedną ostrą przygodę.
Niezły początek do długiej opowieści. Proszę o więcej…