Jednego razu, gdy podróżowałem służbowo, w toalecie na stacji PKP zdarzyła mi się bardzo nietypowa przygoda. W tamtym momencie, gdyby ktoś mi powiedział, że coś takiego przeżyję, pewnie bym go wyśmiał… ale sami oceńcie.
Ruch, zgiełk, różne głosy i mnóstwo ludzi na stacji. Wiedziony doświadczeniem, że nie warto korzystać z WC w pociągu, poszedłem tutaj, by ulżyć naturalnej potrzebie. Gdy po wszystkim wychodziłem z kabiny, do środka weszła jakaś laska. Oceniłem ją od razu – 7 na 10, a nawet 8, biorąc pod uwagę blond włosy, jakie osobiście uwielbiam. Nawet się nie zdziwiłem jej widokiem. Widziałem nie raz, jakie były kolejki do toalety u kobiet, więc… Jakie było moje zdziwienie, gdy nie speszyła się dlatego, że weszła do męskiego, a z zupełnie innego powodu.
– Przepraszam? – zagadnęła melodyjnym głosem, gdy akurat myłem ręce – Czy… mogę pana o coś poprosić?
Zdziwiłem się. Obróciłem do niej twarz – Słucham panią. W czym rzecz?
Poprawiła plisowaną, kremową spódniczkę, założyła kosmyk włosów za ucho, odsłaniając zupełnie ładną twarz, przykrytą lekkim makijażem.
– Czy… – przygryzła wargę, była wyraźnie zawstydzona. Oglądała się na drzwi, jakby chciała się upewnić, że nikt nie wejdzie – Czy mógłby mnie pan uderzyć?
Parsknąłem na początku śmiechem. Kiedy zobaczyłem, że nie żartuje, osłupiałem – Słucham? O co pani prosi?
– Uderzyć mnie… w twarz… – mówiła cichym głosem, czerwieniejąc mocno na policzkach.
– Proszę pani… ja nie biję kobiet…
– Ale to dla mnie bardzo ważne! – krzyknęła niespodziewanie – To bardzo ważne… ja tego potrzebuję… od tego… zależy bardzo wiele w tym momencie…
Szok, jakiego doznałem, był dla mnie trudny do opisania. Podszedłem do niej i uniosłem dłoń. Ona nadstawiła policzek. Klepnąłem ją lekko, od niechcenia.
– Nie chcę, by pan mnie klepał – rzuciła zniecierpliwiona – Ma mnie pan uderzyć.
Uniosłem znowu dłoń. Odetchnąłem w duchu. Pacnąłem ją otwartą dłonią nieco silniej.
– Mocniej! – krzyknęła – Jeszcze mocniej! – powtórzyła, gdy kolejny zadany cios jej nie usatysfakcjonował. Dziwiła mnie jej reakcja. Wzdychała, rozchylając usta, przymykając oczy. Niespodziewanie spodobało mi się to, jak wyglądała. W końcu podniosłem rękę… i uderzyłem. Faktycznie uderzyłem, aż plasnęło.
– Oooch… – jęknęła – Niech mnie pan nazwie suką…
– Że pani…
– Nie pani! Suka! – wyjęczała.
Podjąłem grę – Suka potrzebuje ostrego traktowania?
– Nawet pan nie wie, jak bardzo… – spojrzała na mnie nieprzytomnie. Zaciągnąłem ją do kabiny. Chwyciłem za szyję i jeszcze raz zdzieliłem ją w policzek, tym razem z drugiej strony.
– Boże, jestem taka mokra… – wysapała.
Nie wiem, co mną kierowało. Instynkt? Chęć pomocy? Czy zwykła żądza? Zadarłem jej spódniczkę. Tyłek miała duży, ale niesamowicie kształtny. Taki, jaki widuje się na plaży gdzieś w Brazylii czy Meksyku. Ściągnąłem z niej majtki, które opadły do kostek. Dałem jej solidnego klapsa i chwyciłem za włosy.
– O tak… tak, niech mnie pan ukarze. Za bycie brudną suką z potrzebami.
Powtórzyłem klapsa. Mocniej. W drugi pośladek. Nie sądziłem, że ta sytuacja mnie tak podnieci. Rozpiąłem spodnie, wyjąłem ze szlufek pas i skrępowałem jej dłonie za plecami.
– Brudna suka musi spełnić powinność wobec mężczyzny…
– Ooo Boże, tak, jestem gotowa – obejrzała się na mnie. Patrzyła błagalnie, zmęczona czekaniem. A ja byłem gotów.
Pchnięcie. Mokra, ciepła szparka rozstąpiła się przede mną z taką łatwością, jakby była tylko dla mnie stworzona. Zacząłem ją ostro rżnąć. Z jednej strony szarpałem za pas, którym związane były jej ręce. Z drugiej zaciskałem dłoń na jej krtani, przez co wydawała z siebie tylko krótki zduszony pisk.
Dociskałem ją całą siłą do ściany kabiny toalety. Ona wypinała się z każdym moim pchnięciem coraz silniej, coraz mocniej łaknąc mojego drąga.
– Bij mnie! – wyjęczała – Bij, błagam!
Zacząłem dawać jej klapsy. Jeden za drugim. Ktoś, zarejestrowałem, wszedł do toalety, ale słysząc, co się dzieje w naszej kabinie, szybko ją opuścił. Pieprzyłem ją z całych sił, czując, jak jej soki spływają po moim penisie i jądrach. Z każdym klapsem, mocniejszym przyduszeniem, wydawała się coraz bardziej mokra.
Oderwałem się od niej, a ona, jak na komendę, opadła na kolana i rozchyliła usta. Zacząłem rżnąć jej twarz, aż krztusiła się głośno. Ślina spływała na jej bluzkę i żakiecik. Moment kulminacyjny nadszedł szybko. Skończyłem głęboko w jej gardle, tryskając mocno spermą. Przyjmowała bez zająknięcia, patrząc w górę. Gdy go wyjąłem z jej ust, odkaszlnęła głośno, łapiąc gwałtownie powietrze.
– Dziękuję panu – otarła usta ze śliny i spermy – Teraz mogę wracać do męża i dzieci.