Klaudia, choć zawsze była obecna w towarzystwie, nie była zaznajomiona z wyższymi sferami. Charakteryzowała się niesamowitą skromnością i dyscypliną. Zdobyła sobie szacunek wszystkich wokół, a sama była dobrze znana. Angażowała się w liczne działania charytatywne na terenie okolicy. Mimo że nie należała do najbardziej rozrywkowych osób, jej zaangażowanie w pracę było niezrównane.
Dla niej ten dzień miał szczególne znaczenie. Udało jej się przekonać dużą korporację do finansowania kampanii przeciwko bezdomności. Gdy właśnie zakończyła przemawiać, otoczyły ją Damy Nadziei. Zasypywały ją gratulacjami, a nieustannie ktoś klepał ją po plecach. Można by powiedzieć, że kobiety wyglądały i zachowywały się jak stadko rozbawionych kanarków.
Nagle kelner pojawił się niczym znikąd, niosąc tacy z małymi kanapkami. Wszystkie zgarnęły po kawałku, prawie się dusząc, gdy żona burmistrza zauważyła:
– Zakładam, że kelner Szymek ma coś znacznie lepszego do zaoferowania niż te okropne kanapki.
Kobiety wybuchnęły śmiechem jak szkolne dziewczynki. Żona burmistrza kontynuowała, spoglądając w kierunku mężczyzny, który zniknął w tłumie.
– Często pojawia się na imprezach organizowanych przez panią? – zapytała Klaudie.
Klaudia poczuła, jak rumieniec wstydliwie wdziera się na jej twarz, i szybko wymyśliła pretekst, by wyjść na zewnątrz, do ogrodu. Potrzebowała chwili wytchnienia w cieniu, aby ochłonąć.
Nie wiadomo było, czy to przez szampana, słońce czy też emocje związane z uroczystością, ale po chwili wszystkie dźwięki zlewały się w jedno, a ona czuła się jakby odpływała.
– Tak, jak mówiłem, nikt nie kocha mojej żony bardziej niż ja! – wyznał zebranym Stanisław Koniecpolski, trzeci z rodu, podczas bankietu z okazji dwudziestej piątej rocznicy ślubu.
Kilka osób zaczęło klaskać, gdy orkiestra rozpoczęła grę. Nikt w tłumie drogich strojów i biżuterii nie zdawał sobie sprawy, jak naprawdę wyrażają swoje uczucia.
Oczywiście, jednym ze sposobów było przyniesienie z Afryki diamentowego naszyjnika. Był to najpiękniejszy egzemplarz, jaki kiedykolwiek powstał w tamtejszych rzemieślniczych warsztatach, stworzony, by wywołać zachwyt nawet u najbardziej wybrednej damy. Poza tym, po każdej imprezie czekał na żonę Stanisława jeszcze bardziej wyjątkowy prezent.
Kiedy ostatni goście opuszczali salę bankietową, Stanisław poczuł, jak gorąca krew wzbiera mu do głowy. Jola, jego piękna żona, spojrzała mu prosto w oczy i delikatnie go pocałowała w policzek.
– Dziękuję, kochanie, za ten wspaniały wieczór.
– Jak zawsze, to dla mnie zaszczyt – odpowiedział, chwytając ją za rękę i prowadząc w ciszy na górę.
Otworzył wielkie, mahoniowe drzwi do sypialni i przepuścił żonę, kłaniając się. Jej niebieskie oczy o zimnym odcieniu błyszczały w świetle świec. Wyjęła różę z jednego z dziesięciu wazonów, w których znajdowało się dwadzieścia kwiatów.
– Przeszedłeś samego siebie – powiedziała.
Stanisław poczuł, jak jego gardło staje się suche. Poprawił kołnierzyk koszuli i zapytał:
– Jesteś gotowa?
Bardzo chciał, aby tak było. Żeby chciała zacząć tę zabawę. Nigdy wcześniej nie tracił kontroli, nawet po tych wszystkich latach, ale przecież przez ostatnie osiem spośród dwudziestu lat małżeństwa nie kochał się z żoną.
Klaudia rozpuściła włosy spod zaczesanego kokardem upięcia. Potrząsnęła głową, a po chwili zaczęła rozpinać guziki koszuli. To podkreśliło jej gorący, uwodzicielski wygląd. Stanisław westchnął, gdy pochyliła się, by położyć różę na komodzie. Jej piersi kołysały się w blasku świec, a sutki były już na wpół stwardniałe, czekając na uwagę. Kobieta zgryzła lekko wilgotne usta. Usiadła przy toaletce i wzięła do ręki srebrny grzebień, pamiątkę po swojej babci. Rozczesała nim włosy, a następnie odwróciła się do Stanisława, patrząc na niego błyszczącymi oczami.
– Jestem gotowa – powiedziała.
Szymek sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki. Jego dłonie były sztywe, a serce waliło mu w piersi, jakby chciało wyjść na wierzch. Podszedł do żony i delikatnie nałożył apaszkę na jej usta. Ona posłusznie je rozchyliła, aby mógł zawiązać ją z tyłu głowy.
– Czy tak jest wystarczająco? – zapytał.
Kobieta kiwnęła głową z aprobatą, a z jej ust wydobyła się cicha zgoda, kropla śliny spłynęła po jej brodzie, aż na dekolt, gdy Stanisław patrzył na nią jakby był zahipnotyzowany. Gdy wreszcie się ogarnął, udał się do łazienki przy sypialni.
Klaudia obserwowała jego cień rzucony przez światło lampy w lustrze. Gdy wyszedł, ponownie dołączył do niej w sypialni, podszedł do skórzanego fotela w rogu pokoju. Kiedyś opowiadał jej, że to miejsce, w którym zasiadał sam Stanisław August. Teraz sądził, że ów słynny władca raczej by się zakrztusił własną śliną, gdyby był tu z nimi tej nocy.
Klaudia zastanawiała się, co go tak długo zatrzymuje. Minuty mijały, a jej niecierpliwość rosła. W pokoju unosiła się gorąca, wilgotna atmosfera, a cisza była wręcz namacalna. Nie ruszała się z miejsca, starając się przez lustra dostrzec, co robi jej mąż. Wiedziała o jego obecności jedynie dzięki odbiciu światła od butów. W końcu, gdy już chciała zdjąć apaszkę, usłyszała poruszenie.
Jej żołądek skurczył się z niecierpliwości, gdy on podszedł do niej. Miał zaczesane do tyłu czarne włosy i marszczone brwi, a oczy wpatrywały się w nią w odbiciu lustra. Jego mocne ramiona zwisały po bokach, a w jednej dłoni trzymał długi nóż o niebieskiej rękojeści, jakby toksyczna zjawa. Klaudia chciała się odwrócić, by spojrzeć na niego, ale on już stał za nią, chwycił ją mocno za włosy i przyciągnął głowę do tyłu, wyginając jej plecy. Jej piersi naparły na materiał koszuli, a sutki twardniały jak skała.
Jednym płynnym ruchem rozciął jej bluzkę, ostrze ledwie muskało jej skórę. Przytrzymał nóż przy jej gardle, a drugą, szorstką dłonią, ściskał na zmianę jej piersi. Miała wygiętą w tył szyję, napiętą skórę, a spojrzenie emanowało wysiłkiem, próbując uniknąć ostrza. Mężczyzna chwycił ją za nadgarstki i podniósł dłonie nad jej głowę. Musiała trwać w bezruchu, gdy nóż przesuwał się w stronę brzucha, wykazując cierpliwość i opanowanie, co sprawiało, że drżała ze strachu.
Szymon czuł się jakby był w transie, skryty w cieniu, a jego penis gotowy był wyskoczyć z spodni. Teraz już nie czuł stresu, raczej panował nad sytuacją. Obserwował jak obcy mężczyzna przyciągnął jego żonę do łóżka i rzucał ją na materac. Jego czarne, obcisłe ubranie odsłaniało muskularne ciało.
Klaudia leżała na łóżku. Rozpięta koszula odsłaniała przed nieznajomym jej nagie piersi, a spódniczka podwinęła się do góry. On górował nad nią niczym jastrząb. Odchylił się na moment i jedną ręką zdjął bluzkę przez głowę. Ona obserwowała go bez ruchu, wiedząc, że nawet najmniejszy ruch spowoduje jego reakcję. Wiedziała, że jest niebezpieczny i nieobliczalny.
Sprawdź pozostałe opowiadania BDSM