Czekam
Moje ciało jest naprężone jak struna w oczekiwaniu na to, co się wydarzy.
Nic się teraz nie liczy.
Słyszę swój oddech. Płytki, nierówny. Nerwowo oblizuję usta.
Nic nie widzę.
Ręce i nogi dawno mi zdrętwiały.
Jednak nic nie mówię.
Cierpliwie czekam.
Wiem, że to mi się opłaci.
Choć mam ochotę się szarpać i wyrywać. Jednak wiem, że muszę być grzeczna.
Chcę nagrody.
Chcę jego.
Słyszę jak się zbliża. Nastawiam uszy, jakbym była dzikim zwierzęciem, które próbuje zlokalizować zagrożenie. W sumie… niewiele się mylę, prawda?
Słyszę jego oddech. Jest równie podniecony jak ja. Czuję jego podniecenie.
Siłą powstrzymuję jęk. Nie wolno mi.
Podszedł jeszcze bliżej. Czuję jak zbliża coś do mnie i nagle na mojej twarzy ląduje jego dłoń. Duża, ciepła. Głaszcze mnie przez sekundę po czym klepie po policzku, jak niesforne dziecko.
Nic nie mówię, a zamiast jego ręki, czuję na policzku jego usta. Całuje mnie, centymetr po centymetrze.
Nie daję się jednak nabrać na tę waniliową gierkę. Wiem, że to tylko pozory.
I mam rację.
Wykorzystuje fakt, iż jestem praktycznie unieruchomiona – ręce i nogi mam w kajdankach przymocowanych do ściany – i zaczyna nieznośną wędrówkę ustami wzdłuż moich piersi. Dopada sutki, lekko je ssąc, by po chwili wypuścić je z ust. I nagle spada cios. Ostry, mocny, prosto w wyprężoną i rozgrzaną pierś. Najpierw jedną, potem drugą. Szybka seria pięciu. Nagle znowu jego usta – łapczywe, zachłanne. Czuję jak mocno przygryza moje twarde sutki a palce wbija w moją rozgrzaną cipkę.
Nie. Mogę. Jęknąć.
A to takie trudne!
On w tym czasie zajmuje się moim drugim sutkiem, przygryzając go prawie do krwi, jednocześnie pieprząc mnie palcami.
Chcę się wić. Chcę błagać, żeby mnie pieprzył.
Ale wtedy spotka mnie kara.
A ja muszę dzisiaj dojść.
Tyle czekałam!
Jego zachłanne usta opuszczają moje piersi i zjeżdżają na brzuch. Gdy przygryza skórę wokół pępka, wyjmuje palce ze mnie i mocno uderza mnie w wewnętrzną stronę ud a potem w cipkę. Zagryzam wargi, aby nie syknąć. Czuję, jak leci mi krew, ale nie mogę nic zrobić. Fale przyjemności są coraz silniejsze.
Nie mogę nic zrobić.
Potrzebuję tego orgazmu!
Jego usta dotarły do mojej cipki i wiem, że największe wyzwanie przede mną. Mocno gryzie mnie w wargi, jego cudowne, okrutne, bestialskie palce znów wbijają się w moje gorące wnętrze. Jego język dociera do mojej łechtaczki a ja wiem, że jestem stracona.
Ostatkiem woli powstrzymuję się przed reakcją ciała, jednak doznania są zbyt silne.
Zaczynam cicho pojękiwać przez zaciśnięte usta.
On na chwilę przestaje mnie pieścić.
Znów uderzenie. Mocne. Prosto w łechtaczkę.
I nagle znowu słodka tortura jego języka.
Gdy już czuję, że dojdę, on się wycofuje.
Mam ochotę płakać.
– Panie, błagam… – wyrywa mi się, choć wiem, że to nic nie da. On nic nie mówi, tylko przerywa pieszczoty.
Cała drżę. Ze strachu i podniecenia.
Kurwa, a tak dobrze mi szło!
Czuję jak przykrywa moją cipkę całą ręką, jakby ją osłaniał.
Po chwili ją cofa i uderza. Szybkie, rytmiczne ciosy, prosto w łechtaczkę. Przerwa. Palce w głęboko w cipce. Kilka ostrych ruchów, po czym znów szybka seria ciosów.
Czuję, że za chwilę oszaleję.
Przy kolejnej serii ciosów czuję, że nie dam rady dłużej się powstrzymywać i przekraczam Rubikon.
Fale orgazmu przetaczają się po moim ciele a ja wyję z niewypowiedzianej ulgi. Płaczę, drżę i czuję się jakbym miała zemdleć.
Gdy moje ciało się uspokaja, czuję, jak on rozpina moje kajdanki i pozwala mi opaść na ziemię.
– Co się mówi? – warczy oschle, kopiąc mnie lekko w bok.
– Dziękuję, mój panie…